IDM Travels

View Original

2016.11.06 Christchurch, Nowa Zelandia (dzień 15)

Dzisiaj już opuszczany ten daleki i jakże inny kraj. Zanim jednak pojechaliśmy na lotnisko, to chcieliśmy się trochę przejść po Christchurch i pożegnać się z nim.

Miasto to leży na wschodnim wybrzeżu, więc ilość opadów jest znacznie mniejsza niż w górskiej, zachodniej części kraju. Świeciło słoneczko, nie było wiatru, jakieś 18C. Idealna pogoda na spacerek po mieście i na jakieś lokalne śniadanko. ​

"Trochę" nam żal opuszczać Nową Zelandię. Wiem, byliśmy tu tylko dwa tygodnie, ale staraliśmy się wykorzystać czas na maksa. Czasami odległości czy pogoda nie była po naszej stronie, ale ponoć mogło być gorzej. ​

Co myślimy o tym kraju po wizycie? Czy nasze wyobrażenie się zmieniło i czy jest inne niż to jakie mieliśmy przed postawieniem naszych stóp na tej dalekiej ziemi? Krótka odpowiedź: tak, trochę inaczej sobie to wszystko wyobrażaliśmy i chcemy tu wrócić. ​

Wiemy, że jest to długi i daleki lot. Byliśmy stanowczo za krótko. Na początku się zastanawialiśmy dlaczego ludzie się nam dziwią, że przyjechaliśmy tylko na dwa tygodnie. Teraz po tych dwóch tygodniach, my się sami sobie dziwimy. Ale uwierzcie nam, że jak byśmy mogli to byśmy z chęcią przyjechali na 2-3 miesiące i się nie nudzili.
Co nas najbardziej zaskoczyło?
Nie widoki. Spodziewaliśmy się bajkowych krajobrazów i takie zastaliśmy. ​

​Nie ludzie. Wiedzieliśmy, że jest to na maksa turystyczny kraj i lokalni wiedzą, że turystyka to ich jeden z głównych dochodów. Każdy tutaj chce ci pomóc, pokazać drogę, wytłumaczyć, w barach i restauracjach objaśnić menu albo dopasować wino i piwo do ciebie. Zaufanie też jest wysokie. Oni ci po prostu ufają. Jak oddajesz samochód to nikt go nie sprawdza, jak wylatujesz, to nikt ci nie waży bagaży, itd....

Nie czystość i kultura. Każdy z nas ma chyba wyobrażenie o NZ jako o mega czystym kraju i taki zastanie. Od zapachowych mydełek na lotnisku, poprzez zupełny brak śmieci do kultury lokalnych, którzy wiedzą do czego służy kosz na śmieci. Nawet jak parę razy stałem na skrzyżowaniu i nie wiedziałem jak jechać, to ani raz nikt na mnie nie zatrąbił Czy wiecie, że w prawie każdej knajpie która ma siedzenia na zewnątrz były kremy z filtrem do opalania (oczywiście za darmo), żebyś nie dostał poparzenia słonecznego jak pijesz piwko w ogródku. ​

Byliśmy w szoku jeśli chodzi o jedzenie. Naprawdę, spodziewaliśmy się super świeżego, organicznego i dobrego. To co dostaliśmy to było jeszcze lepsze niż się spodziewaliśmy. Począwszy od fast-foods do dobrych restauracji. Robiąc jajecznicę na boczku rano w domu, czujesz i widzisz, że to jest coś innego niż jadamy w domu. Jedynie to chleb nam nie smakował. Większość mieli te miękkie waty, a nie taki dobry, świeży chlebuś. Mieli bagietki, ale jakieś takie twarde. Nie wiem, może nie znaleźliśmy dobrej piekarni, albo nie mają. ​

Pod wielkim wrażeniem byliśmy też powietrza. Wiadomo, spodziewaliśmy się czystego, bogatego w tlen powietrza. Ale chyba nie aż tak. Naprawdę, jak się zrobiło parę głębszych wdechów to aż się w głowie kręciło od nadmiaru tlenu. Z drugiej strony czego się spodziewać po kraju, który prawie nie ma ciężkiego przemysłu, a najbliższy sąsiadujący kraj jest oddalony o tysiące kilometrów. Posiada dużo lasów, pastwisk, gór.

Trochę mają słabo rozwiniętą sieć dróg. Przemieszczanie się czasami może stwarzać problem. Zwłaszcza w sezonie (grudzień, styczeń) ilość samochodów na drogach może być problemem. Plusem jest, że wszystkie drogi są za darmo. ​

Nowa Zelandia nie jest tanim krajem. Aktualnie kurs USD do NZD jest dla nas korzystny, około 1 USD = 0.7 NZD. Ale i tak paliwo, hotele, jedzenie, usługi turystyczne są drogie. Na dłuższy pobyt chyba RV jest dobrym pomysłem. Trochę więcej się wyda na wypożyczenie i paliwo, ale odpadną koszty hotelów i częściowo jedzenia. ​

Podsumowując wyprawę to jesteśmy zadowoleni i bardzo polecamy. Im dłużej tym lepiej. Jeśli się wybieracie na krócej niż miesiąc to nawet nie starajcie się planować zwiedzenia całego kraju. Nie ma sensu i fizycznie jest to nie możliwe. Myśmy za dwa tygodnie zwiedziliśmy tylko środkowo-południową część południowej wyspy. I tak czasami to już było naciągane. Bardzo polecamy hiki, zwłaszcza te ich Great Walks. Jeszcze bardziej się odrywasz od cywilizowanego świata, a widoki są oszałamiające. ​

Nowa Zelandia jest krajem z bardzo dużą ilością opadów. Tam na 100% będzie padało. Kurtka i spodnie przeciwdeszczowe, ochrona na plecak, to podstawa. ​

Jak się nic nie zmieni to planujemy tam wrócić w lipiec, albo sierpień 2019. Niestety też pewnie tylko na 2-3 tygodni. Trochę zwiedzić północnej wyspy, a trochę wrócić na południową. Wtedy tam będzie pełnia zimy, czyli nartki i zimowe spacery.​

Przed nami jeszcze ponad 20 godzin w podróży i już w domu. Lecimy na wschód, więc samoloty w tym kierunku szybciej pokonują odległości. Po raz pierwszy zdarzyło nam się cofnąć w czasie. Wystartowaliśmy z Christchurch w niedzielę o 16, mieliśmy dwu-godzinną przesiadkę w Auckland i potem 12-to godzinny lot do Los Angeles. Wylądowaliśmy tam w niedzielę o 13. Siedząc w LA i czekając na kolejny samolot do NY, fajne zdanie powiedziałem: za dwie godziny wsiedliśmy do naszego pierwszego samolotu. Ach te podróże w czasie. ​

Air New Zealand. Przed przeleceniem się tymi liniami, czytałem trochę o nich i wydawało mi się, że są tak świetne jak najlepsi azjatyccy przewoźniki. Niestety nie są. Nie odbierzcie tego źle, dalej to są bardzo dobre linie. Porównuje ich do najlepszych europejskich, ale jednak do czołówki światowej troszkę im brakuje.
Na start, samolot był opóźniony po godzinie w obie strony. W tamtą stronę spóźniliśmy się na przesiadkę do Christchurch. Dobrze, że tam samoloty latają co godzinę, więc nas przerzucili na następny lot. Zanim wylądowaliśmy to kapitan powiedział, że na przesiadkę nie zdążymy, ale już mamy rezerwacje na następny lot.
Serwis na pokładzie też nie był na najwyższym poziomie. Jedzenie dało się zjeść, ale nie było pyszne, wybór alkoholi nie był super. Częstotliwość też wymaga poprawy.
Ogólnie linie są ok, polecam je, ale jakby jeszcze nad paroma szczegółami popracowali to naprawdę by byli super. Mają duży potencjał, piękny kraj, fajni ludzie, na pewno dadzą radę. ​

e noho rā​ (Goodbye)