IDM Travels

View Original

2014.11.24 Bergamo, Włochy (dzień 2)

Największą atrakcją dzisiejszego dnia jest lot Ryanairem do Bergamo we Włoszech. Można wiele w życiu latać ale Ryanair pozostanie Ryanairem. Tak więc Darek po raz pierwszy w życiu postanowił poddać się tej przygodzie i po wejściu na pokład samolotu stwierdził „czuje się jak w roller-costerze”. W sumie to prawda, miejsca tak mało jak na roller-costerze, pasy lepiej mieć mocno zapięte a żółte siedzenia zwiększają to wrażenie.

I znów dostaliśmy upgrade, dlatego, że jesteśmy fajni. Tym razem upgrade polegał na Priority Boarding. Dzięki temu udało nam się schować bagaże podręczne.....z tym może być ciężko na pokład samolotu wchodzi 180 ludzi i tylko 90 bagaży podręcznych. Dlaczego lot Ryanairem jest taką wielką przygodą? Nie chodzi już o to że musisz za wszystko płacić, bagaż, napoje, jedzenie to standard. Kolejna różnica między europejskimi najtańszymi liniami lotniczymi a najtańszymi amerykańskimi liniami lotniczymi jest taka, że zrobienie check-in na lotnisku kosztuje 50 EUR a jak zapomnisz wydrukować sobie w domu Boarding Pass to jeszcze doliczą Ci 10 EUR. Ale tak to bywa jak bilet kosztuje niewielkie pieniądze.

Nasz upgrade polegał również na dostaniu całego ostatniego rzędu. Pierwsza reakcja była, że głupio bo się siedzenia nie rozkładają. Dopóki nie okazało się, że w żadnym rzędzie nie jest to możliwe....Jeszcze tylko 1,5h i będziemy na ziemi. Dobrze, że przynajmniej nasz hotel nie jest kapsułą i będziemy mogli rozprostować nogi.
Jak to się Daruś przekonał podróż Ryanairem nie jest taka straszna jak to opisują i wcale mu nie urósł nos jak o tym mówił....czyli nie kłamał jak Pinokio.
Pinokio jest symbolem Włoch, jak już zdążyliśmy się przekonać poznając Bergamo. Bergamo jest średnim miasteczkiem (120 tys. mieszkańców) położonym tylko 15 minut drogi autobusem od lotniska. Ze względu na bliskość lotniska ale także jego piękno wybraliśmy je jako naszą bazę wypadową i spędzimy tu kolejne 3 noce. Nie tylko my uznaliśmy to miasto za warte odwiedzenia, podobnie myśli większość ludzi gdyż jest to drugie najczęściej odwiedzane miasto w Lombardii (po Mediolanie). W Bergamo zatrzymaliśmy się w hotelu NH, bardzo fajnym hotelu znajdującym się w centrum miasta. Tak więc, nie tracąc czasu w hotelu od razu zaopatrzeni w 72h bilety autobusowe ruszyliśmy na Citta Alta czyli Stare Miasto. Citta Alta jest położona na wzgórzu w północnej części miasta Bergamo. Niedaleko za murami Starego Miasta zaczynają się już Alpy...ale my tam będziemy dopiero jutro.

Do Citta Alta można się dostać prawie każdym znanym środkiem transportu. Można tam wyjechać kolejką zębatą (na co się zdecydowaliśmy), autobusem, samochodem albo po prostu na nogach (ten środek transportu wybraliśmy w drodze powrotnej). Jest to stare miasto z masą małych uliczek. Gdzieniegdzie można spotkać jeszcze stary zakład kowala, bibliotekę czy oczywiście zabytkowe kościoły. Nie wiele ludzi było w górnej części miasta co tym bardziej dodawało uroku i miło chodziło się bo wybrukowanych kocimi łbami uliczkach.

Zdziwiła nas tylko mała ilość restauracji czy różnego rodzaju pubów. Może koszty wynajmu ich przerażają albo po prostu większość budynków jest już zajęta przez Uniwersytet Bergamo. Udało nam się jednak znaleźć Polski akcent.

W ogóle bardzo dużo Polaków spotkaliśmy w Bergamo. Widać było, że to turyści. Zastanawiamy się tylko czy to bliskość lotniska na którym ląduje Ryanair czy po prostu chęć zwiedzania ich tu przywiodła. Myślę, że obie rzeczy po trochu.

Zwiedzając miasto zastał nas zmierzch co tylko dodało uroku tej już i tak cudownej dzielnicy. Z murów okrążających miasto rozpościera się widok na całe miasto Bergamo. Aż trudno uwierzyć, że jest ono tak duże.

Jak już wspomniałam w drodze powrotnej wybraliśmy ścieżkę w dół i tu nasze zaskoczenie.....kamieniste schody, które wiły się w dół sprawiały wrażenie jakbyś wchodził do tajemniczego ogrodu. Mam nadzieję, że zdjęcie choć w połowie oddaje piękno tego „deptaku”.

Dzień zakończyliśmy na kolacji.....co innego mogliśmy wybrać jak nie pizzę....szukaliśmy restauracji dość długo gdyż jak się okazało większość miejsc jest zamknięta w poniedziałki albo otwierają dopiero o 7 wieczorem. Pomimo, że było przed 7 udało nam się znaleźć bardzo przytulne miejsce Pasti Frulli Geleria. Wreszcie spróbowałam prawdziwej włoskiej pizzy...pierwsze wrażenie bardzo pozytywne....następne na mojej liście jest Spaghetti Carbonara, Panna Cota i oczywiście Tiramisu....