IDM Travels

View Original

2022.11.14 Copper Mountain, CO (dzień 3)

Sypało, sypało i nawet troszkę śnieżku nasypało…

Wyciągi dzisiaj otwierają o 9 rano. Pomyślałem, że jak przyjdę koło 8:30 to będę jednym z pierwszych i załapie się na pierwsze krzesełka i na nagrody. Pierwszych 100 narciarzy ma coś dostać. Dzisiaj bowiem jest pierwszy dzień kiedy Copper jest otwarte. I nie jest to byle jaki sezon, bo dokładnie 50 lat temu ruszyło pierwsze krzesełko.

Niestety się mocno pomyliłem. O 8:30 już była spora kolejka narciarzy do wyciągu. Muzyka grała na żywo i zapowiadał się wspaniały dzień.

Może nie cały dzień bo tylko mogę jeździć do godziny 12, ale zawsze coś. Potem niestety na lotnisko trzeba jechać.

Parę minut przed godziną 9 ruszył wyciąg. Na pierwsze krzesełko posadzili ludzi którzy tu pewnie już o 7 rano stali. Dali im wstęgę z napisem 50 lat i ktoś ważniejszy z resortu ją przeciął. Kolejny sezon narciarski w Copper rozpoczęty.

Sześcio osobowy szybki wyciąg w mig rozładował tłum i już parę minut po dziewiątej siedziałem na krzesełku.

Wyżej to śniegu było nawet więcej. Można było w listopadzie nawet w lekkim puszku pojeździć.

Zjechałem na dół. Już nie było żadnej kolejki do wyciągu. Znowu wyjechałem na górę. Tym razem wziąłem jeszcze jeden wyciąg i wyjechałem na szczyt.

Trochę tu wiało, ale było do wytrzymania. Niestety widoków nie było za wiele, chmury wszystko zasłaniały.

Zjechałem znowu na sam dół. Był idealny śnieg jak na listopad. W nocy spadło gdzieś 10-15cm śniegu  i dalej sypie. Można było nawet w puszku na początku sezonu pojeździć.

Oczywiście wiele tras jest dalej zamkniętych, ale te parę co były otwarte już mi wystarczyły. Zwłaszcza, że można było zjechać na sam dół prawie ze szczytu.

Wszystko co dobre to stanowczo za szybko się kończy i 3 godziny zleciały nawet nie wiem kiedy. Niestety samolot nie będzie czekał i na lotnisko do Denver trzeba się zbierać.

Zwłaszcza, że nie wiadomo jakie będą warunki na drodze. Śnieg dalej sypie i to coraz bardziej a my mamy ponad 100km drogą przez góry. A może będziemy szczęściarzami i drogę zamkną a my wrócimy w zasypane śniegiem góry!

Mimo, że było zimno (-10C) i przelotne opady śniegu to w większości droga była ok. Mokra ale czarna. Przy samej przełęczy troszkę było gorzej ale nic trudnego.

Z drugiej strony gór natomiast było pięknie i słonecznie. Denver przywitało nas śliczną pogodą ale mroźną. Niestety udało się zdążyć na samolot i wracamy do deszczowego NY.