IDM Travels

View Original

2024.07.11 Islandia (dzień 0)

Zanim zacznę cokolwiek pisać, chciałbym się czymś pochwalić. Ten wpis nie jest takim zwykłym, jest naszym okrągłym, jubileuszowym. Dokładnie 10 lat temu zaczęliśmy pisać naszego jakże już popularnego i sławetnego bloga. Pierwszy wpis był ze Stanów, a dokładnie z kapingu Franconia Notch w stanie New Hampshire. Zgadnijecie ile razy publikowaliśmy nasze wyjazdy przez 10 lat. 100 razy, 200, 250, 300…..? Nie, to jest nasz pięćsetny wpis!!! Nieźle, nie? Czyli średnio 50 na rok, raz w tygodniu! Mam nadzieję, że wytrwałość, siły i pomysły pozwolą nam za kolejne 10 lat poszczycić się kolejnym osiągnięciem…. TYSIECZNYM wpisem. Życie pokaże.

Siedząc sobie tak gdzieś na dalekiej północy i pisze tego pięćsetnego bloga!

Na półkuli północnej przyszło lato. Jak zwykle są wysokie temperatury, wilgotność i niestety pożary. Ludzie co nie musza brać wakacji w lato raczej tego nie robią. Wiosna czy jesień są znacznie lepszymi i tańszymi opcjami na wypoczynek. Niestety są miejsca na naszej planecie, które raczej tylko w nasze lato się odwiedza. Narciarskie resorty w Chile, Argentynie czy w Nowej Zelandii tylko w tym okresie można w pełni wykorzystać jak się chce na nartkach pojeździć. Rok temu to zrobiliśmy i bardzo polecamy.

W to lato nie chciało nam się znowu tak daleko lecieć. Wybraliśmy bliższą destynacje na nasz „wypoczynek”. Oczywiście jest lipiec, więc większość miejsc jest dla nas za gorąca. Alaska była już ostatnio, pozostała…. Islandia. Wiem, Grenlandia też jest piękna. Na nią też przyjdzie pora.

Jest w miarę blisko i w ciągu pięciu godzin samolotem na Islandię można się dostać. Z Nowego Jorku samoloty latają non-stop, nie jest gorąco, dzień trwa prawie całą dobę. Piękne tereny, lodowce, aktywne wulkany, góry, odludzia… co więcej potrzeba do aktywnego wypoczynku.

Na Islandii byliśmy już parę lat temu. Wtedy był to taki krótki, paro dniowy urodzinowy wypad za miasto. Byliśmy końcem października, więc było zimno i dzień był krótki. Teraz jedziemy na dłużej, jesteśmy bardziej przygotowani, jest lato (długi dzień) i oczywiście plan nasz jest naładowany na maxa.

W pierwotnym planie chcieliśmy zwiedzić całą Islandię w 10 dni. Oczywiście w miarę planowania ten pomysł szybko wybiliśmy sobie z głowy. Jest tam tyle atrakcji, ciekawych terenów i wspaniałych hików, że podzieliśmy Islandię na 3 rejony.

Południowy zachód, południe, zachodni środek i lekkie liźnięcie parku Vatnajökull. To jest jedna strefa, którą mamy zamiar teraz zwiedzić. Druga strefa to wschód wyspy, wschodni środek i dokończenie parku Vatajôkull, a trzecia to mało dostępny północny zachód.

Ja wiem, że niektórzy powiedzą, że na sam park Vatnajökul potrzebujesz osobny wyjazd. Ja się z tym zgodzę, jak wystarczy życia to kiedyś go jeszcze głębiej zwiedzimy. Jest to największy park w zachodniej Europie z największym lodowcem w Europie. Uważny czytelnik powie, a co z Grenlandią, przecież tam jest o wiele więcej lodu? Zgadza się, ale Grenlandia geograficznie położona jest w Ameryce Północnej, a należy do Danii?

Samolot mamy dopiero o północy, więc można było spokojnie cały dzień przepracować i prosto z pracy pojechać metrem na lotnisko.

Uber z miasta teraz już kosztuje ponad $100 a metro dalej $3. Czas przejazdu podobny, czyli około 1:15h.

Lotnisko, jak lotnisko, nic specjalnego. Dobrze, że mamy wejściówki do lounge to można było w spokoju, ciszy i za darmo napić się piwka, zjeść kolację obserwując zachód słońca na bardzo ruchliwym terminalu.

Czas miło i szybko zleciał i niestety trzeba było się pakować do samolotu. Zaskoczyła mnie jedna rzecz. Ilość starszych ludzi lecących na Islandię. Jak otworzyli pierwszą klasę to prawie każdy kto wsiadał do niej miał minimum 65 lub więcej lat. Dobrze wiedzieć. Islandia jest duża i piękna. Na pewno tu jeszcze parę razy w życiu polecimy. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat będę tak jak oni, wygodnie się wysypiał w locie.

Pięcio-godzinny lot w miarę szybko zleciał. A co mnie pozytywnie na samym początku zaskoczyło na Islandii to już Ilonka napewno opisze w następnym odcinku…