IDM Travels

View Original

2022.05.22 San Jose, CA (dzień 2)

Skoro już „musimy” spędzić parę dni w San Jose to przydałoby się coś tu zwiedzić. Wieczorami pochodzić po mieście a w ciągu dnia w górki się ochłodzić. 

Pogoda jak prawie zawsze w tym rejonie: niebieskie niebo i bez opadów. Fajnie, nie? Nie do końca. Gwarantowana słoneczna pogoda ma swoje plusy i minusy. Plusem jest to że jest ciepło i nie pada. Te zalety są też i wadami. Jest sucho i gorąco. 

Wszystko jest takie wysuszone, ziemia spękana, trawa żółta. O pożar to aż się prosi. Chcieliśmy iść na hike w jakimś lokalnym parku stanowym. Niestety większość z nich zamknięta. Bo albo już się spaliła i wszystko rekonstruują, albo się aktualnie pali lub jest bardzo wysokie zagrożenie pożarowe. 

Na dzisiejszy hike/spacer wybraliśmy Sierra Azul Open Space Preserve. Jest to ciekawy rejon górzysty pomiędzy San Jose a miasteczkiem Santa Cruz, które znajduje się na wybrzeżu oceanu Spokojnego. W planie był 15 kilometrowy hike, ale niestety zrobił się o połowę krótszy. 

Niestety rano musieliśmy jeszcze parę rzeczy załatwić więc dopiero wyszliśmy w górki o 11 rano. Było już ciepło. Niżej jeszcze były drzewa i czasami szło się w cieniu. Natomiast wyżej drzew brakło!

Jak Nowy Jork jest na długości geograficznej Rzymu to San Jose to już Sycylia. Było to czuć! Ogólnie to byliśmy przygotowani. Dużo wody, kapelusze, okulary, krem na słońce…Zapomnieliśmy tylko wziąść klimatyzatora z samochodu. 
Czasami wspominaliśmy ten chłodny, mglisty poranek w NY co mieliśmy parę dni temu jak tutaj wyjeżdżaliśmy.

W połowie trasy postanowiliśmy zawrócić i zejść innym szlakiem, który w sumie miał znacznie więcej drzew, a co za tym idzie - miał cień!

Widzieliśmy parę ludzi w górach, ale naprawdę bardzo mało jak na niedzielę. Albo wychodzą dużo wcześniej, albo od maja do października spędzają czas w browarach a nie na szlakach. 

Tak też się stało. Zeszliśmy na dół do idealnie nagrzanego samochodu który oczywiście stał w słońcu bo nie było innej możliwości. 

Po paru kilometrach dojechaliśmy do browaru i zobaczyliśmy znacznie więcej ludzi niż na szlakach przez parę godzin. Dołączyliśmy do nich i rozpoczęliśmy proces zwany gaszeniem pragnienia

Wróciliśmy do hotelu. Na kolację wybraliśmy meksykańską restauracje. Tyle tu się ich widzi, słyszy ich kultury i ogromnego znaczenia dla lokalnej gospodarki, więc na pewno będzie pysznie. 

Jedzenie było OK. Ale nie takie dobre żebym się o nim rozpisywał. 

Jutro większy hike. Miejmy nadzieję, że uda nam się wcześniej wyjść.