2015.03.04 Berno, Szwajcaria (dzień 4)

Szwajcaria nie ma swojej własnej stolicy....tak też jestem tym mega zaskoczona ale taka jest prawda. Największe miasto to Zurich natomiast siedziba rządu to Berno. Można więc uznać Berno za stolicę choć formalnie podobno nigdzie prawnie nie jest ona ustalona.

436548855.jpg

Tak więc będąc po raz pierwszy w Szwajcarii nie mogłam nie odwiedzić tego miejsca. Zwłaszcza, że uwielbiam odwiedzać nowe miasta. Chyba mi to pozostało po delegacjach jakie miałam we wcześniejszej firmie. Uwielbiałam uczucie, kiedy przyjeżdżałam/przylatywałam do nowego miasta. Byłam sama i próbowałam się rozeznać gdzie jest co. Czasem służbowo wracałam do tych samych miast ale nadal było coś do odkrycia....coś lokalnego.
Tak więc ponieważ dziś w Zermatt pogoda była taka sobie postanowiłam wsiąść do pociągu byle jakiego (no może nie tak byle jakiego) i odwiedzić Brno.

684349167.jpg

Z Zermatt do Bern jedzie się 2,5h. Trzeba się przesiąść w Visp ale na szczęście pociągi są bardzo dobrze skoordynowane i na przesiadkę ma się nie więcej niż 10 minut. Do Visp jedzie Glacier Express który potem kontynuuje drogę aż do St Moritz. Cała długość trasy ma 291 km a podróż zajmuje 8h. Podobno jest to najbardziej widokowy, popularny pociąg w Szwajcarii. W sezonie letnim trzeba na niego robić rezerwację na przód bo chętnych jest wielu. Ja pokonałam tylko mały kawałek tym pociągiem. Widoki były fajne ale szczerze to wolę być wysoko w górkach i nie było dla mnie żadnego WOW....jeśli chcesz zobaczyć fajne górki oczywiście najlepiej na nie wyjść ale jeśli nie jesteś górołazem to akurat w Szwajcarii mają bardzo dużo kolejek na szczyty górskie skąd można podziwiać widoki. Drugi pociąg z Visp do Brna to już ekspres, który jechał większość w tunelach ale czasem i tak nie pokonał pociągu Frankfurt-Kolonia czy Japońskich Shinkansen'ów.

156123152.jpg

Berno słynie głównie ze swojego starego miasta, które jest w czołówce dziedzictwa UNESCO. W 1405 roku miasto, wówczas drewniane, spłonęło doszczętnie i zostało odbudowane. Tym razem do budowy użyli piaskowca.

432053754.jpg

Dworzec główny oczywiście jest zaraz przy starym mieście więc nie miałam problemu z trafieniem. Nie miałam, żadnego planu....miałam ochotę powłóczyć się z aparatem po mieście i zobaczyć czym mnie zaskoczy przez najbliższe 4h. i szczerze.....troszkę mnie rozczarowało

497913760.jpg

Zdecydowanie można nazwać to Europejskim miastem z dużą ilością kamienic i ulicami wybrukowanymi kocimi łbami. Kamienice przypominają jednak te z ul.Krakowskiej w Krakowie. To znaczy mają dużo arkad a samo wejście jest schowane. W przejściu pod Arkadami. Ma to swój urok ale niestety 95% lokali zostało zajętych przez sklepy z ciuchami albo zwykłe sklepy spożywcze. Brakowało mi małych klimatycznych kafejek gdzie można wstąpić na kawę i ciacho. Drugim minus dostali za ulice....teoretycznie ludzie chodzili po ulicach i nikt się nie czepiał ale tramwaje i taksówki nadal jeździły po tych ulicach. Jeździły wolno ale i tak trzeba było uważać. Myślę, że to i pogoda sprawiły, że brakowało ulicznych grajków.

923175549.jpg

Zaplusowali mi detalami....co jakiś czas na ulicy pojawia się mała fontanna która zawsze ma jakąś figurkę, to samo z kościołem czy innymi elementami dekoracyjnymi.

253358584.jpg

Bardzo ciężko mi opisać to miasto....mam jakiś taki niedosyt...może miasto było “uśpione” z powodu sezonu albo środka tygodnia, ale przecież w Krakowie czy Pradze ludzie są zawsze. Może nie jest to tak popularna destynacja turystyczna jak Wiedeń czy wspomniane wyżej miasta i dlatego tłum turystów nie zalewa miasta....pewnie to i dobrze. Zauważyłam również, że było stosunkowo mało sklepów z pamiątkami....chyba więcej było McDonalds niż sklepów z pamiątkami. Więc pewnie turystów tu za dużo nie mają. A'propo McDonalds....rzuciła mi się w oczy cena nowej kanapki...reklamowali jakąś tam nową kanapkę i zobaczyłam jej cenę....było 7.30 CHF...samej kanapki...WOW...ja wiedziałam, że w Europie McDonald wcale nie jest tani ale jakoś po pobycie w NY ta cena mnie zaskoczyła....może i dobrze, przynajmniej dlatego nie ma tak dużo grubych ludzi w Europie.

989034057.jpg

Poszwendałam się po mieście, zobaczyłam kościół i ratusz. Powinnam jeszcze zaglądnąć do lokalnego baru aby "zaliczyć" miasto ale jakoś żaden mnie nie zachęcił. Wiec wróciłam do Zermatt tą samą drogą.

Previous
Previous

2015.03.05 Zermatt, Szwajcaria (dzień 5)

Next
Next

2015.03.04 Zermatt, Szwajcaria (dzień 4)