2019.04.27-28 Killington, VT

Wszystko co dobre niestety się kończy. Nawet zima która trwa pół roku też się kiedyś kończy. Kończy się kwiecień a wraz z nim sezon narciarski na półkuli północnej. Chcąc wykorzystać sezon na maksa wybraliśmy się na wiosenne narty do Killington.

Killington, jako jedyny resort narciarski na wschodzie jest jeszcze czynny. Lepiej, planują mieć go otwartego do końca Maja albo nawet do Czerwca. Oczywiście zależy to od pogody.

Czy im się opłaca tak długo mieć czynne? Z finansowego punktu widzenia to nie wiem, ale dla nas, narciarzy na pewno tak. W zimę i na wiosnę robią potężną ilość śniegu na paru trasach która topnieje aż do lata.

img-2563_orig.jpg

Tradycyjnie z miasta wyjechaliśmy wcześnie rano, po drodze odwiedziliśmy francuską piekarnie i koło 10 rano zajechaliśmy pod hotel w Killington. Przebraliśmy się i już prosto z hotelu ruszyliśmy na nogach w górki.

received-2371784393107024_orig.jpeg

Na pierwszy dzień nie planowaliśmy nartek. Zimowy hike bardzo nam chodził po głowach. Dawno razem w zimie nigdzie nie szliśmy. Postanowiliśmy wyjść trasami na jedną z gór w Killington, na Ramshead a potem trawersem dojść do głównej bazy (K1) gdzie miała być impreza. Dzisiaj w Killington organizują triatlon (narty, rower, bieganie) więc ilość ludzi powinna być duża.

img-2535_orig.jpg

Pojechali z nami znajomi, więc było wesoło. Najbardziej chyba przy zakładaniu sprzętu. Część w rakach, część w rakietach ruszyliśmy pod górę. Na dole po kałużach i po błocie, a później po śniegu.

Im wyżej tym go było więcej. W połowie góry śniegu już było tyle, że cieszyliśmy się, z zabranych ze sobą śnieżnych rakiet. Szliśmy niebieską trasą, więc nie było za stromo. Łatwo, spacerkiem po 45 minutach wyszliśmy na szczyt gdzie na krzesełku, przy piwku można było odpocząć i podziwiać widoki.

received-590485548110754_orig.jpeg

Na górze zima w pełni. Przypominało to bardziej Marzec niż koniec Kwietnia.

Po przerwie dalej trasami ruszyliśmy w dół w kierunku głównej bazy. Killington dostał chyba duży zastrzyk gotówki, widać było nowe wyciągi, tunele narciarskie, nowe trasy. W tym sezonie nie byłem w Killington, więc dla mnie było to wszystko zupełnie nowe. Ale nie jest źle, mam już nowy bilet sezonowy, Ikon pass, na którym jest Killington, wiec w następnym sezonie wszystko to sprawdzę.

K1 jest główną bazą w Killington w której odbywa się większość imprez. Tak i tym razem było. Muzyka grała na żywo, piwo się lało, a na zewnątrz na zmianę przeplatało się słońce z lekkimi opadami śniegu.

K1 też ma iść do rozbiórki. Widzieliśmy już szkice nowej bazy, fajna będzie. Ciekawe czy zdążą na następny sezon. To wszystko zależy pewnie jak bogatego mają sponsora, albo kto ich kupił. Myślę, że w Listopadzie na otwarcie sezonu zdam relacje.
​​Około godziny 18 bar zaczęli zamykać, więc i ludzie się zebrali a my wraz z nimi. Wpierw poszliśmy na kolacje a na koniec w hotelowym barze tradycyjnie rozegraliśmy partyjkę Ryzyka.

W niedzielę znowu nie miałem wiosennych nart. Miało być słońce, ale jak to w górach bywa pogoda się zmieniła i czasami sypał śnieg. ​Ludzi nawet było trochę jak na koniec Kwietnia. Mieli czynny jeden wyciąg i 11 tras. Na szczęście był to duży ekspresowy wyciąg i kolejek nie było.

img-2570_orig.jpg

Niestety nie było krótkich spodenek, słonecznych okularów ani kapelusza. -2C i opady śniegu. Bardziej to przypominało zimę niż wiosnę.

img-2566_orig.jpg

​Zjechałem parę razy. Część tras była ubijana a część nie. Później to już na wszystkich zrobiły się ogromne, miękkie muldy. Prawie jak na wiosnę.

img-2569_orig.jpg

​Tyle było śniegu, że nawet jeszcze w lasach można było się pobawić. Oczywiście musiałem to wykorzystać i parę odwiedziłem.

Ja się bawiłem na nartach, a w tym czasie Ilonka też ćwiczyła i zdobywała góry. Na jednym szczycie udało nam się spotkać i wspólnie odpocząć.

Fajnych ludzi można spotkać na wyciągu o tej porze roku. Już raczej nie ma „niedzielnych” narciarzy, sami zaawansowani i spragnieni białego szaleństwa narciarze. Mimo, że Maj za parę dni, a dużo z nich dalej planuje narty w tym sezonie. Z jednym nawet umówiłem się na narty na 4 Lipca. Tak, narty w Lipcu....!!!! Zgadnijcie gdzie? Nie półkula południowa, nie Grenlandia. Stany i nie jest to Alaska.

Pojeździłem gdzieś do godziny 14, zjechałem do bazy, odpocząłem i ruszyliśmy w drogę powrotną do NYC.
Znajomi po raz pierwszy byli w stanie Vermont więc powrót nie był taki prosty.

received-284001059219117_orig.jpeg

Odwiedziliśmy parę ciekawych i oryginalnych miejsc w VT. Na start poleciały ich słynne kryte mosty, a potem głęboki kanion Quechee.

Na pożegnanie z tym pięknym stanem odwiedziliśmy dobrze nam już znany browar Whetstone Station

img-2585_orig.jpg

Jest on położony na południu VT na granicy z NH. Mówiąc dokładnie, granica przebiega przez środek baru.
Robią tam swoje piwo, które jest naprawdę pyszne i idealnie pasowało do żeberek które jak to kelner określił „mięsko samo odchodzi od kości.”

img-2586_orig.jpg

Teraz pewnie będzie przerwa od nartek na jakieś dwa miesiące. Maj i Czerwiec są dobrymi miesiącami na hiki, mam nadzieję, że na parę się wybierzemy.
Za trzy tygodnie mamy wakacje w Europie także pewnie będziemy częściej coś pisać.
Do usłyszenia.

Previous
Previous

2019.05.18 Lizbona, Portugalia (dzień 1)

Next
Next

2019.04.07 Washington DC & Philadelphia, PA