2019.09.26 Hong Kong (dzień 12)

Jak zmieścić 7.4 milionów ludzi na powierzchni 1100 km². Tak, Hong Kong jest jednym z najbardziej zaludnionych miast na świecie. Tak więc jak takie miasto może funkcjonować. Zacznijmy od wybudowania setek wieżowców mieszkalnych i biurowych.

Album_2019.09_Hong_Kong (44).JPG

Dołóżmy do tego dwupoziomowe tramwaje, autobusy.

Album_2019.09_Hong_Kong (101).jpg

Przenieśmy miasto na dwa poziomy i zbudujmy chodniki na drugim poziomie (nad drogą).

Oczywiście jest też podziemny świat znany jako metro. Tak właśnie funkcjonuje to ogromne miasto położone u podnóża góry Victoria. Victoria Peak jest najpopularniejszą atrakcją w Hong Kongu. Swoją sławę zyskała dzięki przepięknemu widokowi. Tak więc z tego miejsca rozpoczęliśmy zwiedzanie.

img-4459_orig.jpg

Na szczyt można wyjść ale przy temperaturze 30C to nie jest chyba najlepszy pomysł. Do tego znajomi nam doradzili, że to jest trochę strata czasu i jak chcemy jak najwięcej zobaczyć to lepiej jest wziąć kolejkę. Dobry pomysł. Samo dojście do kolejki było wyczynem. Nie pod względem fitness ale wyczynem w sensie przetrwania na ulicy. Uliczki w Hong Kongu (głównie w Central) są super wąskie. My byliśmy tam koło 11 rano a już tłumy krawaciarzy ustawiały się w kolejki do restauracji po lunchu. Pewnie wszyscy brali na wynos bo nie sądzę, że te malutkie restauracje były w stanie pomieścić tyle ludzi.

Album_2019.09_Hong_Kong (37) (1).jpg

Aby minąć ludzi, trzeba zejść na ulicę a tu też nie jest łatwiej. Wąska ulica, taksówki i auta jeżdżą cały czas. Ale daliśmy radę. Dotarliśmy pod dolną stację kolejki. Wspominając o autach to oboje z Darkiem byliśmy w szoku jaki tu jest popyt na Tesle. Czasem nawet trzy były zaparkowane na jednej ulicy. Z jednej strony ma to sens bo z Hong Kongu raczej nigdzie się nie pojedzie. Można niby do Chin ale jak już człowiek chce się dostać w fajniejsze części tego kraju to lepiej jest polecieć samolotem. Po drugie jak już kogoś w Hong Kongu stać na lepszy samochód to tym bardziej go stać na samolot. No a do tego dni wolne… w Hong Kongu nie mają za wiele wakacji. Dużo ludzi ma tylko 7 dni wakacji plus parę dni ustawowych świąt, których też nie jest za wiele. Tak więc Tesla się spisuje bo nie musi pokonywać dużych odległości a do tego jest ekologicznie przyjazna no i jaka fancy.

img-1565_orig.jpg

My w Teslę nie wskoczyliśmy, choć na Victoria Peak autem też można wyjechać. My wskoczyliśmy w kolejkę. I wyjechaliśmy na górę. Było stromo. Nie wiem czy jakieś zdjęcie czy film jest w stanie to oddać ale jak już widziałam poboczne budynki pochylone pod kątem prawie 45 stopni to musiało być stromo.

Album_2019.09_Hong_Kong (40).JPG

Ale to nie koniec. Po wyjechaniu kolejką przyszedł czas na schody ruchome. Wyjechaliśmy kolejne 6 pięter do góry i wreszcie mogliśmy powiedzieć WOW. To jest widok, który wszyscy znają i który zdecydowanie robi wrażenie.

Album_2019.09_Hong_Kong (49).JPG

Czy kogoś kto mieszka w Nowym Jorku i widzi na co dzień wieżowce, taki widok może jeszcze zaskoczyć. Nadal może. Trzeba przyznać , że miasto robi wrażenie.

Album_2019.09_Hong_Kong (41).JPG

Spędziliśmy trochę czasu, podziwiając widoki ale słońce dawało o sobie znać i chętnie się schowaliśmy w klimatyzowanym pomieszczeniu. Jak już ochłonęliśmy to poszliśmy do chińskiego więzienia Victoria.

Album_2019.09_Hong_Kong (64).JPG

Ta atrakcja została nam polecona przez znajomych, i jest to podobno całkiem nowa atrakcja turystyczna. Po wizycie w Alcatraz lubimy odwiedzać więzienia. Czasem sobie myślę, że jakby były one bardziej dostępne a warunki były dobitniej ukazane to może zmalałaby ilość przestępstw. Tylko niestety w aktualnych więzieniach nie jest tak źle jak bywało np. w Victoria Prison.

Album_2019.09_Hong_Kong (65).JPG

W Hong Kongu połączyli zwiedzanie więzienia z ogólnodostępnymi knajpkami i miejscem żeby odpocząć. Tak więc większość ludzi zdecydowanie przychodzi tu aby się zrelaksować. Nawet widzieliśmy parę młodą która robiła sobie zdjęcia. Chyba jednak nie popieram tego wyboru….ale każdy robi to co lubi.

Album_2019.09_Hong_Kong (76).JPG

Tak, w Hong Kongu było wiele takich co robili co chcieli i źle skończyli. Można robić co się lubi tak długo jak się nie rani innych. Ci co za bardzo rozrabiali lądowali w więzieniu Victora położonym przy ulicy Hollywood.

Album_2019.09_Hong_Kong (68).JPG

Tu już nie mieli fajnie. Standardowo małe cele ale do tego stopnia, że w niektórych latach w jednej małej celi mieszkało po trzy osoby. Do tego więzienie to nie miało nigdy bieżącej wody więc wszystkie potrzeby fizjologiczne załatwiane były do wiaderek. Do tego ograniczanie żywności, ciężka praca i inne kary fizyczne.

Album_2019.09_Hong_Kong (71).JPG

Muszę przyznać, że bardzo fajnie zrobili to więzienie i zdecydowanie polecam każdemu. Po więzieniu ruszyliśmy w kierunku wybrzeża. Cały czas do tej pory byliśmy na wyspie. Słyszeliśmy dużo dobrego zarówno o wybrzeżu jak i dzielnicy Tsim Sha Tsui po drugiej stronie (na lądzie). Nie pozostało nam więc nic innego niż przekonać się na własne oczy.

Album_2019.09_Hong_Kong (89).JPG

Idąc nad wybrzeże przekonaliśmy się co znaczy zbudować poziomowe miasto. Hong Kong jest zatłoczony. Nikt tego nie zaprzeczy. Żeby jednak ruch pieszych i samochodów jakoś sprawnie szedł to zbudowali chodniki które łączą budynki i ulice ale usytuowane są na wyższym poziomie. Wychodzisz raz na górę i idziesz ile chcesz nad ulicami, tramwajami, autobusami. Ciekawe. Tego chyba nie spotkałam w żadnym innym mieście.

Album_2019.09_Hong_Kong (81).jpg

Chodniki oczywiście przechodzą też przez galerie handlowe a co za tym idzie można sobie zrobić przerwę na piwko. Idealne dla zmęczonych turystów.

Album_2019.09_Hong_Kong (91).JPG

Marina służy głównie do przemieszczania się na drugi brzeg. A łódek i promów to tu mają trochę. Wygląda, że pływają one non stop i to w różne części lądu. My wzięliśmy Star Ferry….podobno najstarszy prom.

Album_2019.09_Hong_Kong (90).JPG

Na promie jak to na promie - latałam tam i z powrotem no bo przecież każde miasto najładniej wygląda jak się na nie popatrzy z oddali. A do tego jak się dołoży, że była noc i wszystkie budynki były ładnie oświetlone to magia jest od razu. Rejs niestety dość krótko trwał i po niecałych 15 minutach znaleźliśmy się na kontynentalnej części Hong Kongu.

Album_2019.09_Hong_Kong (118).JPG

Tu nas troszkę wcięło. Chyba, oboje nie mieliśmy jakoś specjalnie wizji czego się spodziewać. Ale nie spodziewaliśmy się na pewno tak różnego świata w stosunku do Central. Tutaj chodniki były szerokie, ludzie spokojnie chodzili, sklepy miały tak czyste szyby, że człowiek myślał, że w ogóle nie ma szyb. Po prostu full wypas. Fakt faktem że trafiliśmy na ich wersje Piątej Alei, więc przepych i bogactwo na każdym kroku ale i tak trzeba im przyznać, że zrobiło wrażenie.

Album_2019.09_Hong_Kong (125).JPG

Poszwendaliśmy się trochę, ale wkrótce zapikał mój telefon i dostaliśmy namiary na bar gdzie mieliśmy się spotkać ze znajomymi. Google Maps (najlepszy przyjaciel podróżnika) zaprowadził nas na miejsce i mogliśmy poznać co w Hong Kongu znaczy mieć Happy Hours.

img-4507_orig.jpg

Byliśmy w ponad 40 krajach, w każdym kraju odwiedzaliśmy bary no i niektóre miały Happy Hours niektóre nie. Na pewno najbardziej jak do tej pory w pamięci utkwiły nam Happy Hours w Qatar. Hong Kong też zapamiętamy długo - a dlaczego? Dlatego, że nigdy nie pomyślałam, że Happy Hours mogą tak działać.Po pierwsze są one zazwyczaj do 10 czy 11 w nocy. Po drugie to… Zamawiasz ile chcesz a oni ci potem donoszą… No bo przecież ciepłe wygazowane piwo jest nie dopuszczalne.

Album_2019.09_Hong_Kong (116).JPG

Jak to? Normalnie, siedzimy z Darkiem w barze, podchodzi kelner i się pyta ile piw chcemy zamówić bo jest last call. A dobrze mówił po angielsku. No więc my, że w sumie znajomi przychodzą, no to, że niech sześć przyniesie. Siedzimy, siedzimy, znajomi przyszli a on dalej tych piw nie przynosi. No to mówimy znajomym (bo oni lokalni to i język znają), że my zamówiliśmy tylko coś nie przynoszą…. Okazało się, że wszystko pod kontrolą tylko w HK, zamawiasz piwa (możesz nawet z 20 póki jest happy hours) i potem ci donoszą dopóki nie zejdzie do zera. Sprytne, sprytne….ale ile można na tym zaoszczędzić. Myśmy dwudziestu piw nie zamówili więc nawet udało na się wyjść wystarczająco wcześnie z baru - w końcu jutro musimy zdążyć na samolot. Wakacje pomału dobiegają końca i trzeba wracać do Stanów….ale zanim wsiądziemy w dużego ptaka to jeszcze na chwilkę odwiedzimy naszą oazę spokoju czyli Singapore.

Previous
Previous

2019.09.27 Singapur (dzień 13)

Next
Next

2019.09.25 Hong Kong (dzień 11)