2019.01.01 Park City (dzień 1)
Pierwszy styczeń i już pierwszy wpis na naszym blogu. Tak, to można Nowy Rok zaczynać.
Poprzedni rok można uznać za intensywny. Udało nam się zamieścić aż 61 artykułów z różnych wyjazdów. Brakło nam tylko jednego do pobicia rekordu z 2016. W sumie to w 2018 byliśmy więcej dni poza domem, ale już nie opisywaliśmy każdej lokalnej wycieczki. Nie chcieliśmy się powtarzać, chyba, że coś ciekawego, innego się wydarzyło.
Sylwestra niestety mieliśmy ciężkiego. W pracy było urwanie głowy, dopiero dosłownie parę minut przed północą udało nam się skończyć i wyskoczyć do lokalnego baru na noworocznego drinka. Jak to zwykle bywa, impreza się przeciągła i jak dotarliśmy do domu to się okazało, że już niewiele czasu zostało na spanie. Trzeba na lotnisko się zbierać.
Chyba dzisiaj, w Nowy Rok, nikomu nic się nie chciało robić i wszędzie obsługa była na spowolnionych obrotach. Nawet w barze długo się czekało na piwko. Chcieliśmy spać w samolocie, więc do śniadania nie było kawy tylko delikatna, meksykańska koronka.
A gdzie w ogóle lecimy? A na nartki do Utah postanowiliśmy sobie na tydzień wyskoczyć. Wiem, że to dopiero początek sezonu i jeszcze nie ma idealnych warunków, ale niestety przez następne parę miesięcy nie damy rady na dłużej nigdzie pojechać. Utah ma wiele plusów, jednym z nich jest ilość śniegu na początku zimy. Wysoko w górach jest szybko zimno i już od późnej jesieni deszcz zamienia się w śnieg. Także pod koniec roku jest go już nawet trochę. Jedziemy do Park City. Jak dzisiaj rano sprawdzałem to mieli wszystkie 41 wyciągów otwartych i 267 z 341 tras narciarskich. Nie jest źle jak na początek stycznia.
Całą podróż przespaliśmy i po prawie pięciu godzinach wylądowaliśmy w mroźnym Salt Lake City. Zdziwiliśmy się tak niską temperaturą, -10C. Ostatnio jak byliśmy tutaj w kwietniu to krótkie spodenki i koszulki się przydały, a nie jak dzisiaj kurtki narciarskie.
W Park City Uber testuje swój nowy serwis, UberSKI. Wystarczy, że masz jakieś duży samochód i bagażnik na narty a już możesz pracować dla Ubera.
Szybko w 40 minut dojechaliśmy do resortu Park City. Tak to rozumiem, nie potrzebujesz samochodu, kłopoty i koszty posiadania samochodu w resorcie narciarskim odpadają.
Dlaczego Park City? Jest parę powodów. Znajduje się w Utah, więc ma dużo śniegu na początku sezonu, dawno tu nie byliśmy i jest na moim sezonowym bilecie.
Park City połączył się z Canyons i powstał największy resort narciarski w Stanach. O 1.5 raza większy niż Vail w CO. Czyli jest gdzie jeździć przez tydzień.
Byliśmy zmęczeni, więc zrobiliśmy sobie tylko krótki spacer po miasteczku, zjedliśmy kolację w hotelu i padliśmy do łóżek. Jutro czeka nas duży i intensywny dzień.