2019.09.16 Singapur, SG (dzień 2)

W Singapurze byliśmy dokładnie 2 lata i 5 miesięcy temu. Piszę dokładnie bo jak Pan na lotnisku wbijał nam pieczątkę to wbił zaraz obok pierwszej pieczątki z SG i okazało się, że w obu przypadkach był to 15 dzień miesiąca. Ale pieczątki i przeprawy na lotnisku Darek opisał wczoraj.
​Dziś rano dopadł nas Jetlag. Niby fajnie było wyspać się w własnym łóżeczku ale już o 5 rano zaczęliśmy się pomału budzić i kręcić z boku na bok. Dociągneliśmy jeszcze jakoś do 7 rano i poszliśmy na śniadanie.

Album_2019.09 Singapore (33).jpg

Śniadanie typowe - jajka w różnych postaciach. Wg. Darka tradycyjne azjatyckie śniadanie to omlet. A, że był w karcie to wybór był prosty. Ja też postawiłam na jajka - jajka Benedykta. Śniadanie jak to śniadanie ale w otoczce ponad 1000 butelek whiskey to jeszcze nie jedliśmy śniadania. My tam ograniczyliśmy się do kawy ale butelki krzyczały i wołały nas na maksa.

Album_2019.09 Singapore (124).JPG

W Singapurze śpimy w hotelu The Vagabond Club. Oczywiście sieć Marriotta. Co prawda jak Darek zobaczył jak mały jest hotel to spytał się trzemu nie zarezerwowałam czegoś w wiekszym hotelu. Odpowiedziałam mu, że przecież to jest sieciówka, że to Marriott jest. No ale fakt faktem Tribute Portfolio czyli jedna z 30 sieci hoteli Marriotta jest bardzo unikatowa i można nazwać te hotele butikowymi.

img-3984_orig.jpg

Hotelik fajny, zdecydowanie unikatowy, mały, kameralny ale ma wygodne łóżka, czyste pokoje, i miłą obsługę. Wielkość pokoju nadal ma troszkę do życzenia ale i tak pokój jest większy niż ten co mieliśmy dwa lata temu. Ziemia w Singapurze musi być bardzo droga i każdy skrawek się liczy.

Album_2019.09 Singapore (120).jpg

Tym razem śpimy w bardziej lokalnych dzielnicach, otoczony on jest dzielnicami Kampng Glam i Little India. Jest to podobno jeden z lepszych luksusowych hoteli w Singapurze. Dobrze, że my mamy zniżkę dla Friends and Family choć i tak uważam, że hotel nie jest warty przepłacania. Może dla kogoś kto lubi sztukę albo delektuje się whiskey ten hotel się wyróżnia. Whiskey bar mają podobno jeden z lepszych na świecie ale troszkę przesadzili z cenami. Co do sztuki to podobno wszystko zaprojektowane jest przez Jacques Garcia, i rzeczywiście widać wszędzie w około rzeźby, artystyczne zdjęcia czy obrazy. Ale ja wybieram komfort pokoju ponad jego wystrój.

img-0845_1_orig.jpg

No ale nie przyjechaliśmy tu siedzieć w hotelu. Tak więc po śniadanku ruszyliśmy na miasto. Jeszcze nie było za gorąco więc postawiliśmy na nogi i zaczęliśmy się kierować w kierunku Marina Bay. Dobrze, że wybraliśmy zwiedzanie na nogach bo co jakiś czas pojawiał się jakiś fajny budynek albo mogliśmy wejść w zakamarki jakiegoś budynku i odkryć jego “tajemniczy” ogród.

Album_2019.09 Singapore (45).JPG

Singapore słynie z dużej ilości drzew i ogólnie jest bardzo zielony. Podoba mi się, że pomimo dużej ekspansji cywilizacji nadal znajduje się miejsce na naturę.

Album_2019.09 Singapore (65).jpg

​Pomimo, że było rano - dopiero 10 rano. To temperatura dawała się we znaki. W Singapurze temperatury przekraczały 30C w cieniu. A do tego niesamowita wilgotność. Myślę, że było tak z 80-90%, aż ciężko było pstrykać zdjęcia bo „woda” wisiała w powietrzu.

Album_2019.09 Singapore (63).JPG

Dlatego chętnie uciekaliśmy do galerii handlowych. Na szczęście w Singapurze dużo rzeczy jest połączona i można jakoś dojść do celu trochę ulicą a trochę budynkami. Naszym celem była Marina Bay czyli główna atrakcja Singapuru. To tutaj są Super Drzewa, Marina Bay Sands (słynny hotel) ale też Cloude Forest i Flower Dome.

Album_2019.09 Singapore (60).JPG

Do Marina Bay można dojść różnymi drogami. My wybraliśmy most Helix. Wydaje mi się, że dwa lata temu go nie było, no i fajnie. Zawsze to coś nowego. Most ten jest tylko dla pieszych i jak większość rzeczy w Singapurze, najładniej wygląda nocą jak jest oświetlony. Nie zrozumcie mnie źle. Za dnia też nie jest źle. Ciekawa konstrukcja - to trzeba im przyznać.

Album_2019.09 Singapore (53).JPG

Troszkę kilometrów już zrobiliśmy więc przyszła pora na przerwę i nawodnienie organizmu. Żeby nie było, że my tylko alkohol pijemy to zrobiłam zdjęcie. Nie ma to jak zdrowe soczki z lokalnych owoców (passion fruti i dragon fruti). A do tego zimna herbatka dla odważnych muszę przyznać, że lepiej smakowała niż pachniała.

img-0892_1_orig.jpg

Jedną z niewielu atrakcji, które nie udało nam się zaliczyć za pierwszym razem jest Cloud Forest i Flower Dome. W Singapurze jak już pisaliśmy, przykładają dużą wagę do roślin i kwiatów. Stworzyli nawet tropikalny las który jest pod szklaną kopułą. Chodząc po tym lesie można odkryć i nauczyć się o przeróżnych gatunkach drzew z różnych części świata.

Album_2019.09 Singapore (87).JPG

Miejsce fajne, zwłaszcza jeśli chodzi o edukację dla dzieci. Niestety dla nas trochę nudne. No bo wodospady to my na żywo widzieliśmy, lasy i rośliny też. Fajnie, że zebrali to wszystko w jednym miejscu ale jakoś to tak sztucznie dla mnie wyglądało.

Album_2019.09 Singapore (67).JPG

Oczywiście przy wyjściu z wystawy jest kino i pokazują film o ociepleniu klimatu itp. Film potrzebny, żeby ludzie otwarli oczy i generowali mniej śmieci. Za ten film, cała ta ekspozycja dostała największy plus. Film nie za długi ale bardzo ciekawy ale co ciekawe zrobili go na dwóch płaszczyznach. I tak projekcja filmu była zarówno na ścianie jak i podłodze. Ciekawy efekt tym osiągneli. Poniżej kadr z film.

img-0918_1_orig.jpg

Po lesie przyszedł czas na kwiatki. We Flower Dome czyli szklarni, chcieli zrobić podobną wystawę jak w lesie. To znaczy przedstawić w jednym pomieszczeniu kwiatki z całego świata. Ciekawie to połączyli. Dowiedzieliśmy się na przykład, że gerbery to popularny kwiatek w Afryce a marchewkę posadzili w Ameryce Północnej. Najbardziej nam się spodobały owłosione kaktusy i orchidea.

Następny przystanek to super drzewa. Je trzeba oglądać nocą. Jak podeszliśmy tam teraz to stwierdziliśmy, że to tylko trochę stali wybudowany po środku parku. Nadal jest to ciekawa konstrukcja ale ładniejsze jest wieczorem, jak jest oświetlone. Zresztą sami porównajcie. Poniżej są dwa zdjęcia, jedno zrobione nocą dwa lata temu a drugie dzisiaj w ciągu dnia.

Przeszliśmy się parkiem, aż doszliśmy do Marina Blvd. A stąd już było rzut beretem na pierożki do Din Tai Fung. Dziękujemy tasteaway.pl za rekomendację.

Album_2019.09 Singapore (103).JPG

Kuchnia Azjatycka ma dużo do zaoferowania. Po pierwsze każdy kraj jest unikatowy a po drugie to jedzą prawie wszystko więc i wybór potraw mają dość ciekawy. Nie każdy od razu polubi wszystko. Czasem trzeba spędzić trochę czasu na wyszukaniu tego właściwego dania, rejonu, smaku itp.

Album_2019.09 Singapore (108).jpg

Dziś do naszych ulubionych dań dołączyły pierożki. Lubiliśmy je wcześniej ale trzeba przyznać, że te co jedliśmy były tylko tanią imitacją pierożków z Din Tai Fung. Dziś poleciały pierożki z krabem, kurczakiem, warzywami, no i truflami. Wygrały trufle i kurczak ale wszystkie były bardzo dobre. A Darek tylko domawiał kolejne, i wcinał aż mu się uszy trzęsły.

Album_2019.09 Singapore (109).JPG

Ochłodzeni przez AC, najedzeni pierożkami, ruszyliśmy pod Merlion. Statuetka pół ryby, pół lwa jest symbolem Singapuru i symbolem bogactwa. Teraz skoro mam ciekawszy obiektyw chciałam powtórzyć zdjęcie sprzed roku. Inne możliwości aparatu choć to samo spojrzenie fotografa.

Po Merlinie był już kierunek hotel. Dziś na kolację zachciało nam się sushi. Znalazłam fajną restaurację ale chyba za fajną. W drodze do hotelu podeszliśmy do hotelu Carlton gdzie podobno jest restauracja Shinji by Kanesaka, która podobno serwuje najlepsze sushi. Restauracja wyglądała ciekawie...dopóki nie zobaczyliśmy cen. Tak szybko jak obliczyliśmy, że kolacja wyjdzie nas około $600 tak szybko zrezygnowaliśmy z tej knajpki.

img-0876_orig.jpg

OK, o sushi pomyślimy później. Póki co nie pragnęliśmy niczego więcej niż klimatyzacji i rozprostowania kości. W końcu dziś zrobiliśmy ponad 15 km i to w niemałym upale. Nasze marzenie spełniło się w hotelu. Szybko schłodziliśmy nasz malutki pokoik i zregenerowaliśmy siły. Internet za bardzo nam nie pomógł znaleźć dobrego sushi, które było by blisko nas więc postanowiliśmy zasięgnąć języka w recepcji.

Maison Ikkoku - restauracja polecona nam w recepcji. Co prawda nie jest to typowa suszarnia ale sushi w ofercie mają i to całkiem dobre. Z początku się wystraszyliśmy, że nikogo nie ma w środku. Jakoś tak pusto było i dopiero gdzieś z kuchni wyszedł kelner. Okazało się, że główna sala jest na piętrze a tam to już była impreza na całego. Lokalni przychodzą tam głównie na drinki ale zjeść też można i całkiem fajnie. Tak właśnie porzegnaliśmy się z Singapurem. Jeszcze tu wrócimy na koniec wakacji ale póki co Macau czeka.

Previous
Previous

2019.09.17 Singapur & Macau (dzień 3)

Next
Next

2019.09.14-15 Singapur, SG (dzień 1)