2021.04.10 Big Sky, MT (dzień 1)
Z czym wam się kojarzy stan Montana?
Z przestrzenią, lasami, preriami, misiami, odludziem, górami, dobrymi steakami..... lista jest długa.
A komu się kojarzy z resortami narciarskimi? Do Montany na narty? Nie, przecież jak na narty to do Colorado, Utah.... a nie do Montany! Tak też myślałem do momentu gdy nie zacząłem się interesować resortem Big Sky.
Będąc miesiąc temu w Colorado poznałem gostka który właśnie mi o tym resorcie powiedział. Wiedziałem, że Big Sky istnieje, ale jakoś nigdy nie byłem nim na tyle zainteresowany, żeby bardziej zaciągnąć języka. Do Montany na narty? Po co....
Zacząłem więcej wyszukiwać informacji o Big Sky i im więcej czytałem tym bardziej chciałem tam pojechać. Nie było innej możliwości jak polecieć i na własne oczy (nogi) się przekonać.
Resort niestety zamykają w połowie kwietnia. Nie ze względu na brak śniegu (jego tu mają dużo), tylko na migracje zwierząt. Które to boją się dużej ilości ludzi zwłaszcza na wiosnę jak są z małymi.
Ze względu na Covid i na mniejszą ilość podróżujących nie ma aktualnie non-stop połączenia z Nowego Jorku do Bozeman. Musi być przesiadka, co w sumie jest OK, bo można zjeść śniadanie albo się zbadać jak ktoś potrzebuje albo musi.
Jak się wszystko dobrze zorganizuje to w ten sam dzień można już jeździć na nartach. Koło południa wylądowaliśmy w Bozeman, wzięliśmy samochód i w ciągu godzinki dojechaliśmy do resortu Big Sky.
Góry przywitały nam wspaniałą słoneczną pogodą i zimą z dużą ilością śniegu. Nasz domek nie był jeszcze gotowy. Za bardzo to mi nie przeszkadzało. Samochód zaparkowałem pod domem, szybko się przebrałem, zapiąłem narty i wsiadłem na wyciąg, który przebiega tuż obok nas.
Dziewczyny poszły sprawdzić co się w miasteczku dzieje, a ja co to za góra ten Big Sky.
Wiedziałem, że mam może tylko jeszcze dwie godziny jeżdżenia, więc nie chciałem się zapuszczać daleko w góry. Na pierwszy rzut oka, to bardzo przyjaźni są tutaj ludzie. Tyle co ja dostałem cennych informacji przez te dwie godziny od lokalnych na wyciągach to na cały tydzień może starczyć.
Resort ma dwie góry. Lone i Andesite. Lone jest to ta słynna duża góra z której można zjeżdżać ale trzeba być dobrym narciarzem. Na pierwszy dzień odpuściłem sobie jej szczyt i jeździłem od połowy Lone albo na Andesite. Ta druga góra jest niższa i ma łagodniejsze stoki.
Dwie godzinki szybko zleciały, ale i tak zjechałem ponad 10 razy różnymi trasami.
Oddałem narty do naprawy (jeszcze od Colorado nic z nimi nie robiłem), spotkałem dziewczyny w dolnej bazie i już w trójkę zwiedzaliśmy to malutkie niestety miasteczko.
Od jutra przez kolejne 3 dni już większą grupą będziemy zwiedzać ten potężny resort i zaglądać w jego wszystkie zakamarki.