2022.10.29 Nashville, TN (dzień 1)

Tennessee Whiskey jest ukochaną piosenką Darka….

Tak więc nikt nie był za bardzo zdziwiony jak Darek stwierdził, że urodziny w tym roku chce spędzić w Tenessee. Myśmy już byli w Nashville jakies 5 lat temu ale nigdy nie byliśmy w Memphis. Do tego w Kentucky, niedaleko Nashville jest Park Narodowy, Mammoth Caves. Poskładać to wszystko do kupy i ułożył się całkiem fajny wyjazd. Na tyle fajny, że 7 naszych przyjaciół postanowiło do nas dołączyć.

Halloween to zawsze poza Świętami Bożego Narodzenia i Sylwestrem, największy dzień w sklepie. Dlatego wylot w piątek ani w sobotę przed południem nie wchodził w grę.

Samolot o 12 w południe już prędzej został zaakceptowany przez Darka. Ponieważ lecieliśmy z La Guardi to z domu pod bramkę mamy ok. 30 min ze wszystkim. Normalnie tyle by było…ale… zawsze jest jakieś ale… tym razem w bagażu podręcznym miałam 2lb sera. Takiego przepysznego, śmierdzącego i zbitego. Prześwietlenie bagażu nie przeszło i musiałam otwierać walizkę. Otwarcie walizki to jeszcze pół biedy. Ale pani bardzo chciała zobaczyć ten ser więc musiałam odpakować wszystkie folie a żeby nie śmierdziało to folii było trochę. Było wesoło na bramkach ale pani obwąchała ser i nas puścili.

No to jak już bramki zaliczone to urodziny można oficjalnie zacząć świętować. Lotnisko LGA jest odnowione i bardzo fajnie wygląda. Ma dużo przestrzeni, wszystko takie nowe, błyszczące i czyste. Niestety jest to terminal Delty więc lounge nie mamy ale bar fajny udało się znaleźć.

Około 3 pm zjechali się wszyscy do Nashville … Nowy Jork, Floryda i Północna Karolina. Cała ekipa w komplecie ruszyła na miasto. Śpimy troszkę na obrzeżach miasta ale obrzeża to tak 30 min na nogach do centrum imprezy więc nie jest źle. Zaczęliśmy delikatnie od browaru bo długo się nie widzieliśmy, więc każdy chciał się nagadać.

Po browarze udaliśmy się do serca muzyki czyli na ulice Broadway i 4th ave. Co tu się działo… ludzi multum, muzyka na żywo w każdej knajpie. Do tego wszędzie pootwierane okna i drzwi więc muzyka z różnych klubów przeplata się nawzajem.

Nashville jest 21 największym miastem w Stanach. Powstało w 1779 i nadal prężnie się rozwija. Najsłynniejszym “przemysłem” jest tu muzyka. Nashville stało się centrum muzyki Country i szybko dostało przezwisko Miasto Muzyki (Music City).

Od samego początku Nashville zostało zbudowane na podłożu muzycznym. Gra na skrzypcach i grupowe tańce dotarły tu wraz z pierwszymi osadnikami. W 1800-tnych latach Nashville stało się centrum muzyki a wszystko dzięki Uniwersytetowi Fisk. Uniwersytet ten pierwotnie powstał jako uniwersytet tylko dla czarnych. Jego popularność przerosła oczekiwania a, że w XIX wieku uczenia była za darmo to budżet zaczął się kończyć. Aby podreperować fundusze uczelni w 1871 chór wyjechał na międzynarodowe tourne. Było to pierwsze tourne na taką skalę, tak naprawdę mówi się, że było to pierwsza światowa trasa koncertowa. Chór śpiewał przed takimi osobistościami jak Mark Twain, królowa Victoria i Ulyssess S. Grant. Muzyczne sukcesy uniwersytetu utwierdziły pozycję Nashville na międzynarodowej scenie muzycznej. A potem to już się potoczyło…

Muzyka country powstała z połączenia muzyki gospel i akustycznych instrumentów jak np. skrzypiec. I to właśnie w Nashville doszło do tej ewolucji i narodziła się muzyka country. Teraz tak popularna i nieodzowna część amerykańskiej kultury.

Ja uwielbiam muzykę i w Nashville podoba mi się to, że gdziekolwiek człowiek nie wejdzie to będzie jakiś zespół albo chociaż jedna osoba grająca coś na gitarze. Trzeba jednak wiedzieć gdzie iść bo jakość muzyki jest różna. I tak można trafić na tradycyjne country z lat 70-80, na zespół który będzie śpiewał przeróbki najsłynniejszych przebojów jak Jolene czy Tennessee Whiskey, albo można trafić na zespoły śpiewające bardziej muzykę pop.

The 12/30 Club był właśnie takim miejscem z bardziej popową muzyką. Ponieważ był to pierwszy bar a my nadal chcieliśmy się nagadać to wydało nam się za głośno i za mało country. Pod koniec dnia byliśmy bardziej skłonni posłuchać pop, no bo ileż można słuchać Jolene i Tennessee Whiskey… Darek powie dużo. Ja powiem, że urozmaicenie jest wskazane.

W Nashville w klubach z muzyką nie można robić rezerwacji. Nie płaci się też cover fee czyli biletu wstępu. Jeśli jest się dużą grupą to można zarezerwować cześć sali jako prywatną imprezę ale to trochę kosztuje. Dlatego miałam małe obawy. Jesteśmy dość dużą grupą (9 osób) w Nashville w Halloween jest masa ludzi, jakim cudem uda nam się gdzieś znaleźć stolik. Ale wg. dobrej zasady “będziemy się martwić jak się trzeba będzie martwić” zdaliśmy się na los. Pomogliśmy losowi robiąc rezerwację na kolację a resztę pozostawiliśmy w rękach co ma być to będzie.

Na kolację wybraliśmy Countrypolitan w hotelu Indigo. Przyjmowali rezerwację, mieli dobre opinie, ciekawe menu (dla każdego coś dobrego) i muzykę na żywo. Wybór był całkiem dobry, rybki, kurczak w panierce (typowe dla południowej ameryki) czy dobre poczciwe hamburgery, każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Po kolacji poszliśmy szukać klubu z muzyką. Najpierw weszliśmy w uliczkę Printers Alley. Wyglądało to na jakąś boczną uliczkę o której tylko lokalni wiedzą więc mieliśmy nadzieję, że uda nam się znaleźć coś fajnego, wyjątkowego. Nic nam jednak nie wpadło w oko więc poszliśmy dalej w kierunku 2nd ave i Wildhorse Saloon.

Wildhorse saloon jest dość dużym klubem ze sceną ale niestety był zamknięty na imprezę prywatną. No nic… to idziemy dalej. Drugim typem był Ole Red przy słynnym Broadway. Ole Red jest siecią klubów które należą do Blake Shelton. Blake jest chyba aktualnie najsłynniejszym artystą country w USA. Jest też mężem Gwen Stefani z No Doubt.

Eee, taki słynny klub to na pewno się nie wejdzie. Kolejka była ale Darek zarządził żebyśmy zajęli miejsce w kolejce a on to sprawdzi. Najpierw myślałam, że użyje swojego uroku osobistego i załatwi nam wejście poza kolejką ale nawet nie musiał posuwać się do tego. Okazało się że kolejka idzie dość szybko, klub jest dość duży i nawet nie ma tłumu. Super, weszliśmy do środka (za darmo) i już mogliśmy się bawić. Klub dostał duży plus za rozłożenie zbiorników z wodą i plastikowych kubków więc każdy mógł pić wodę ile chciał bez zawracania głowy kelnerkom. Plusik poleciał.

Najpierw grał zespół Whiskey, Cash and Roses. Fajnie grali ale głównie przeróbki znanych kawałków. Tutaj już chyba doszłam do wniosku, że wystarczy Jolene i Tennessee whiskey na dziś. Po tym zespole wszedł na scenę Scotty Mac Band. Nie znałam go wcześnie ale śpiewał o najlepszej godzinie, w najlepszym klubie, w Halloween to musiał być dobry.

Rzeczywiście fajnie śpiewał. Tu już było mniej covers a więcej jego własnych kawałków. Do tego pod sceną zebrał się tłum fanek które znały prawie wszystkie jego piosenki. Jest to jeden z wielu artystów którym pomógł Spotify. W dzisiejszych czasach ludzie mogą nagrywać piosenki w własnych garażach i wrzucać na Spotify gdzie zwykli ludzie promują artystów przez częste słuchanie piosnek które im się podobają. To jest piękne, że w dzisiejszych czasach, każdy ma szanse a nie tylko ludzie których wybierze wytwórnia płytowa.

Myśleliśmy, że pośpiewa godzinę dwie i wszyscy się rozejdą. Co prawda na stornie Ole Red pisało, że grać będzie do zamknięcia. Ale to się długo wydawało… my się świetnie bawiliśmy ale koło pierwszej zaczęło nas dopadać zmęczenie. A on dalej grał… wow… stwierdziliśmy, że do końca chyba nie wytrzymamy więc poszliśmy na taksówkę i wróciliśmy do hotelu. To było cudowny dzień - a to dopiero początek…

Previous
Previous

2022.10.30 Nashville, TN (dzień 2)

Next
Next

2022.10.15 Panther, Adirondacks, NY