2019.06.22-23 Catskills, NY

Jest już połowa czerwca, a my dopiero jedziemy na nasz pierwszy kemping w tym sezonie. Wiem, „przespaliśmy” wiosnę. W sumie to aż tak się nie obijaliśmy. Zima w tym roku była wyjątkowo dobra, więc początek wiosny spędziliśmy na nartach i zimowych hikach. W maju mieliśmy trochę pracy, potem 10 dni w Portugalii i już mamy połowa czerwca.

img-3229_orig.jpg

Jedziemy tylko na jedną noc w związku tym nie chciało nam się nigdzie daleko jechać. Wyruszyliśmy do Catskills oddalone na północ o 150km od NY. Robiąc rezerwacje na kemping dwa tygodnie temu zdziwiłem się, że większość pól namiotowych jest już zarezerwowana. Po długiej zimie ludzie na maksa nie mogą doczekać się lata i już w czerwcu uciekają z miast.

img-3194_orig.jpg

My też uciekliśmy w miarę szybko i już przed 7 rano nasze Subaru pędziło na północ pustą autostradą. Wyjechaliśmy wcześniej bo chcieliśmy wyjść na hike jeszcze jak jest w miarę chłodno w dolinach. Później może być dość ciepło, natomiast wyżej w górach zawsze jest chłodniej i większy wiatr.

img-3208_orig.jpg

Wychodzimy na Hunter, drugą co do wysokości góra w Catskills. Byliśmy już na niej dwa razy, ale zawsze innym szlakiem. Teraz też wyszukałem nowy szlak. Rozpoczyna się z drogi Spruceton, wychodzi na szczyt i schodzi innym zboczem, tworząc dosyć spore kółeczko. Do tego, jak siły i czas dopiszą to mamy jeszcze w planie zejść ze szlaku i zdobyć inną górkę, Southwest Hunter. Tam nie ma szlaku, ale jest w miarę wydeptana ścieżka przez ludzi i zwierzęta.

img-3209_orig.jpg

Tak jak planowaliśmy to zrobiliśmy i o 9 ruszyliśmy pod górę. Parking był w miarę pełny, ale nie spotkaliśmy dużo ludzi na szlaku. Musieli iść na inne szczyty.

20190615-102451_orig.jpg

Nawet nie wiedzieliśmy, że wyjście na Hunter z tej strony jest takie łatwe. Dalej trzeba się wspiąć 700 metrów, ale idzie się cały czas leśną drogą. Oczywiście droga jest zamknięta dla ruchu kołowego (pewnie tylko leśniczy w odpowiednim terenowym samochodem może tędy jechać), ale jest szeroka i nie za stroma.

img-3222_orig.jpg

Do tego poranna, niska temperatura, ładna pogoda i można iść non stop. Z ciekawostek można dodać, że ten szlak (droga) jest też przystosowana dla koni. Wprawdzie nie widzieliśmy żadnego, ale ślady nam mówiły, że ludzie tutaj się wybierają na przejażdżkę.

img-3220_orig.jpg

​Na dole i na górze są podesty do wsiadania, albo wysiadania z konia. Po drodze można spotkać specjalne uchwyty do ich wiązania, a także miejsca gdzie konie mogą napić się wody.

20190615-115922-0_orig.jpg

Myśmy nie mieli koni, a i tak w 1.5h wygalopowaliśmy na szczyt Hunter. Mimo, że jest połowa czerwca, to był tu zimny wiatr i bluzy były wymagane.
Na szczycie jest mała chatka, która niestety nie przypomina europejskich schronisk. Nie można nic zjeść, a tym bardzie napić się zimnego piwka. Wiedząc o tym wynieśliśmy nasz prowiant w plecakach, znaleźliśmy wolny stoli i zrobiliśmy sobie ucztę z piwkiem i prosciuttem.

img-3225_orig.jpg

W Catskills jak i w wielu innych górach w Stanach dawniej na szczytach budowano wieże obserwacyjne. Kiedyś służyły one jako punkty obserwacyjne ewentualnych pożarów lasów w górach. W dzisiejszych czasach, w dobie nowoczesnej technologii bardziej służą jako atrakcja turystyczna niż obserwator pożarów. Na wieżę można wyjść i poobserwować góry z ponad lasów, co znacznie polepsza widoki.

img-3230_orig.jpg

Po około godzinnej przerwie na szczycie, ruszyliśmy w dół inną trasą. Teraz szlak szedł znacznie węższą, mniejszą ścieżką niż ta co wychodziliśmy do góry. Bardziej przypominał górski szlak niż drogę dla koni.

img-3234_orig.jpg

Gdzieś w pół godziny doszliśmy do rozgałęzienia. Przechodzi tędy jeden z najbardziej popularnych i trudnych szlaków w Catskills, mowa o Devil’s Path (ścieżka diabła). Jest to szlak o długości 39km i przechodzi przez wiele szczytów. Większość ludzi, którzy chcą zrobić cała trasę potrzebuje dwa dni i śpi gdzieś pod namiotami w lasach. Zdarzają się też twardziele, którzy robią to w jeden długi dzień.

img-3233_orig.jpg

Wschodnią część szlaku dobrze już znamy, natomiast w zachodniej nigdy jeszcze nie byliśmy. Dobrze się składa, bo akurat tam gdzieś mamy samochód.
Ruszyliśmy w dół na zachód szlakiem diabła. Długo nią nie szliśmy, bo sobie przypomniałem, że tu gdzieś jest ścieżka na szczyt Southwest Hunter.

img-3236_orig.jpg

Udało nam się znaleźć kopczyk z kamieni, który oznajmiał, że tutaj zaczyna się ta ścieżka. Mieliśmy dobry czas, więc nawet Ilonka za bardzo nie marudziła, że zapuszczamy się w las do niedźwiadków. Ustawiłem GPS, że w razie jak się pogubimy to łatwiej będzie tu wrócić. W sumie nie idziemy szlakiem, więc o pobłądzenie nie trudno. Ilonka upewniła się, że ma gaz na niedźwiedzie i ruszyliśmy w głąb.

img-3238_orig.jpg

Na początku ścieżka trawersował zbocze góry Soutwest Hunter. Była dobrze wydeptana, więc o zabłądzeniu nie było mowy. Gdzieś po 1km ostro skręciła w lewo i zaczęła prosto do góry wspinać się na szczyt. Tu już było stromiej i znacznie mnie wydeptane, ale dalej w miarę łatwe do znalezienia.

20190615-131434_orig.jpg

Prosto, albo zygzakami wyszliśmy na szczyt. Niestety widoków nie było żadnych, wszystko zalesione na maksa. Za długo nie można było odpoczywać, bo ilość komarów i małych muszek była ogromna. Ilonka zamiast spray na niedźwiadki powinna wziąć na komary. W sumie byliśmy na odludziu, na całej trasie spotkaliśmy tylko jedną grupę ludzi. „Niestety” zero misiów.

img-3239_orig.jpg

​Szybko, bez pomocy GPSa zeszliśmy na dół i wróciliśmy na szlak, którym zeszliśmy w dół. Szlak był łatwy, czasami tylko wymagał użycia rąk do schodzenia. Jego wschodnia część jest znacznie trudniejsza, od zachodniej gdzie pamiętam często ręce były wymagane.

img-3242_orig.jpg

Po drodze zrobiliśmy sobie mały odpoczynek nad rzeczką i wróciliśmy do samochodu. Na camping, który znajduje się w zachodnim Catskills mieliśmy jakieś 1.5h samochodem.

20190615-153027_orig.jpg

Droga wiodła przez sam środek rejonu i nas bardzo pozytywnie zaskoczyła. Mimo, że nigdzie nie mieliśmy serwisu na telefon, czyli dalej są to mało zagospodarowane rejony, to jednak inwestorzy widzą w Catskills potencjał. Często przejeżdżaliśmy koło jakiś nowo-wybudowanych pensjonatów, dworków, centrum rekreacji, stadniny koni.... Dobrze, niech się rejon rozwija i wyciąga ludzi z pobliskiego, zatłoczonego Nowego Jorku.

img-3247_orig.jpg

Kemping mamy nad jeziorem Mongaup, nad którym byliśmy już parę razy. Mimo, że był to nasz pierwszy kemping w tym sezonie to i tak szybko i sprawnie wszystko rozłożyliśmy.

img-3251_orig.jpg

Dobrze, bo gdzieś od 22 zaczął padać deszcz, który towarzyszył nam aż do niedzieli jak się składaliśmy. Nie przeszkadzało nam to w niczym i na kolację zrobiliśmy sobie pyszną cielęcinkę z kością, która świetnie pasowała do wina Gamay z Beaujolais.

img-3252_orig.jpg

Deszcz ostro padał, ale oczywiście ognisko musiało być. Utrzymywaliśmy je spore, więc żaden deszcz mu nie przeszkadzał.

img-3278_orig.jpg
Previous
Previous

2019.06.29 Boston, MA & Białe Góry, NH (dzień 1)

Next
Next

2019.05.26 Azory, Portugalia (dzień 9)