Traveling - it leaves you speechless, then turns you into a storyteller.
Destynacje
- Anglia 7
- Argentyna 1
- Austria 4
- Belgia 4
- Bermuda 2
- Canada 19
- Chile 9
- Czechy 2
- Ekwador 12
- Francja 28
- Gibraltar 1
- Grecja 4
- Hiszpania 13
- Holandia 5
- Hong Kong 2
- Indonezja 4
- Islandia 14
- Korea Południowa 6
- Macau 2
- Malezja 9
- Maroko 7
- Niemcy 4
- Nowa Zelandia 26
- Polska 17
- Portugalia 9
- Qatar 1
- Singapur 7
- Szwajcaria 17
- Słowenia 6
- UAE 3
- USA - Alaska 19
- USA - Colorado 60
- USA - DC 2
- USA - Nowy Jork 38
- USA - Pennsylvania 2
- USA: New England 50
- USA: Northwest 24
- USA: Southeast 17
- USA: Southwest 66
- Włochy 7
- _NY - Adirondacks 46er 20
- _Parki Narodowe USA 38
2024.05.02 Reims & Epernay, FR (dzień 8)
Po paru dniach w zatłoczonym Paryżu fajnie jest odetchnąć i spędzić parę dni w znacznie mniejszym miasteczku. Reims może nie jest małym miastem (200,000 ludzi), ale po paro-milionowym Paryżu czuliśmy się jak na wiosce.
A po co tu w ogóle przyjechaliśmy? Przecież tyle jest pięknych rejonów we Francji, a my wybraliśmy miasteczko położone w północno wschodniej części Francji. Przecież tu nic nie ma. Ani fajnych Alp, ani tropikalnego moża śródziemnomorskiego….
Wybraliśmy Reims ze względu na najbardziej słynne wino musujące na świecie. Mowa tu oczywiście o Szampanie. Każdy na pewno pił Szampana wiele razy w życiu i wie jak smakuje. Często jest otwierany na wesela, urodziny, specjalne okazje, sylwestra…. Ale czy warto pokonać aż takie odległości żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda na miejscu? Nie wiem, ale myślę, że po tych dwóch dniach będę mógł odpowiedzieć na to pytanie.
Czym w ogóle jest Szampan? Dlaczego jest taki specjalny i drogi? Dlaczego niektóre z nich kosztują „tylko” €30 a niektóre tysiące. Mam nadzieję, że w dwóch kolejnych dniach postaram się na te i inne pytania odpowiedzieć.
Czy Szampan może być produkowany w każdym kraju czy tylko we Francji? Przecież widuje się na półkach butelki „szampanów” z Włoch, Hiszpanii, Stanów…. Niestety nie. Żeby wino musujące można nazwać Szampanem, musi być z Francji. Mało tego, musi być z rejonu Szampanii, który znajduje się w północno-wschodniej części Francji. Z innych części Francji wino z bąbelkami nazywa się Crémant.
Trochę krajów próbuje podrobić albo dorównać Szampanom. Włochy mają swoje Prosecco, Hiszpania produkuje Cave, Stany też mają kalifornijskie wina musujące. Większość tych produktów jest też dobra i o wiele tańsza. Czy warto jest wydawać znacznie więcej pieniędzy na prawdziwy szampan? Na to pytanie niestety każdy już musi sobie indywidualnie odpowiedzieć. Dużo zależy od naszego smaku, gustu, upodobań, pieniędzy, okazji…
Dlaczego Szampan ma tak unikatowy smak i zapach i czy nie można podobnych win musujących produkować gdzie indziej? Niestety nie. Na jakoś szampana wpływa wiele czynników. Mikroklimat, gleba, opady, chłód i wilgoć, paro-wiekowe doświadczenie, metoda produkcji.
Jeszcze przed wyjazdem starałem się załatwić jakieś ciekawe zwiedzanie Szampanii. Chciałem dostać się do ciekawszych producentów, gdzie jakość a nie ilość jest najważniejsza. Masowa produkcja taka jak Veuve Clicquot czy Moet mniej mnie interesowała. Udało się! Ponoć to nie jest łatwe, ale pewnie sprzedaż ich produktów w moim sklepie pomogła mi dostać się za mury i do piwnic gdzie zwykli ludzie nie mogą wchodzić. Dzisiaj zwiedzamy Perrier-Jouët.
Mieszkamy w Reims, a winiarnia oddalona jest jakieś 30km na południe w miasteczku Épernay.
Oczywiście nie wypadało jechać samochodem, bo wiedziałem, że będę brał czynny udział w testowaniu ich wyjątkowych Szampanów. Pociągiem w 40 minut zajechaliśmy na miejsce.
W niecałe 10 minut na nogach dostaliśmy się do głównej drogi w miasteczku, czyli do Alejki Szampanów. Perrier-Jouët ma dwa wejście. Jedno dla wszystkich, a drugie dla specjalnych gości. Na naszym zaproszeniu widniał adres dla specjalnych gości. Brama była otwarta, więc weszliśmy.
Na placu przywitały nas dwie osoby i zaprosiły do środka. Weszliśmy do zabytkowego domu założycieli tego szampana. Perrier poślubił Jouët w 1811, wprowadzili się tutaj i zaczęli robić wino.
Pani, która zajmuje się prywatnymi przyjęciami i obsługą specjalnych gości zaczęła oprowadzać nas po tym zabytkowym muzeum. Opowiadała o historii rodziny i o zabytkowych eksponatach jakie tutaj wszędzie się znajdują.
Bardzo unikatowe doświadczenie. Czujesz się jak w muzeum, ale wszystko możesz oglądać z bliska i bez tłumów. Siedzieć na 100+ letnim fotelu i słuchać opowieści. Mamy porównanie, bo parę dni temu byliśmy w Wersalu z tysiącem ludzi i ciężko było się poruszać.
Zwiedziliśmy kilka komnat z kilkunastu jakie tutaj się znajdują. Pooglądaliśmy butelkę szampana za $20,000 i zostaliśmy zaproszeni do piwnic.
Ten dom i piwnice nie są dostępne dla zwiedzających. Trzeba mieć zaproszenie od Perrier-Jouët. Czy jest łatwo dostać zaproszenie? Z tego co mi powiedzieli moi ludzie w NY to nie jest takie proste. Pani spędziła z nami prawie 3 godziny i nikogo innego nie spotkaliśmy w tym czasie.
Zeszliśmy jakieś 10 metrów pod ziemię. Przywitał nas półmrok, wysoka wilgotność i temperatura około 12C. Ponoć tak tu jest cały czas. Nie ma znaczenia pora dnia ani roku.
Co pierwsze rzuciło nam się w oczy (poza oczywiście tysiącami butelek) to ściany. Białe i mokre, zbudowane z kredy.
Długoś podziemnych korytarzy też jest imponująca i osiąga 10km na dwóch poziomach.
Tutaj dopiero dokładnie widać co powoduje, że szampany są tak wyjątkowe i pyszne. Gleba na jakiej rosną winnice ma ogromne znaczenie. Miliony lat temu cały ten obszar był pokryty przez morze. Przez te lata mikroorganizmy osadzały się na dnie morza tworząc skałę kredową. Po upływie wielu lat na skutek zmian na Ziemi i ruchów tektonicznych morze cofnęło się z tego rejonu tworząc bardzo żyzną i unikatową glebę.
Przewodnik dzielnie chodziła z nami w tych tajemniczych podziemiach otwierając ciągle to nowe drzwiczki. Powiedziała, że ma klucze prawie do wszystkich drzwi poza jednymi. Do tej jedynej komnaty klucz ma tylko główny master co robi i kontroluje tutaj wszystkie wina.
Przechowywane tam są najbardziej drogocenne skarby winiarni. Czyli stare szampany. Najstarszy jest z 1825 roku!
Ten szampan ponoć nie ma ceny bo nie ma nic porównywalnego na świecie. Pewnie można by za niego wziąść miliony dolarów, ale winiarnia nie chce go sprzedać.
Jest to najstarszy szampan na świecie! Zostały tylko dwie butelki i nie wiadomo co z nimi się stanie. W następnym roku minie jego 200-lecie i chodzą pogłoski, że Perrier-Jouët może go otworzyć. Ciekawe czy mnie zaproszą. Można by lampkę się napić!
Większość czasu chodziliśmy korytarzami gdzie są przechowywane magnum (1.5L) ich lepszego szampana Belle Epoque.
Belle Epoque jest to markowa produkcja Perrier-Jouët i na zewnątrz charakteryzuje się kwiatami namalowanymi na butelce.
To wino znacznie dłużej leżakuje i jest tylko z jednego rocznika. Ma bardziej złożony i lepszy smak. Myślę, że czym się różnią szampany i jak się je produkuje napiszę w następnym odcinku żeby za bardzo nie przedłużać.
Podczas drugiej wojny światowej tunele w Szampanii służyły jako schronienia przed nalotami bombowców. Często spotyka się napisy na ścianach ludzi którzy tu przebywali. Mimo, że była wojna to Perrier-Jouët nie przerwał produkcji. Powiedzieli, że winogrona i tak rosną i nie wolno ich zmarnować.
Po około godzinie spędzonej w podziemiach przewodniczka postanowiła nas wypuścić na górę i się nieco ogrzać. Wiadomo, najlepiej się grzeje dobrym szampanem.
Wyszliśmy w zupełnie innym miejscu, w innym budynku. W budynku który jest otwarty dla wszystkich. Znajduje się tam bar gdzie można próbować ich wyrobów.
Na szczęście przewodniczka miała kolejny kluczyk który otworzył kolejne drzwi do ciekawszej i spokojniejszej sali.
Tam już czekała na nas schłodzona butelka Perrier-Jouët Belle Epoque 2015!
Pani trochę opowiedziała o tej butelce, o tym roczniku i napełniła szklaneczki. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że jest wyśmienite i poprosili o dolewkę.
Butelka szybko się skończyła i nasza 3-godzinna wycieczka po winiarni też. Wyszliśmy na zewnątrz gdzie pogoda nie zachęcała do spacerów, więc poszliśmy do muzeum.
Rodzinna Perrier kiedyś zamieszkiwała ten zamek. Po wyprowadzce przekazali go w ręce lokalnych władz, które przekształciły go w muzeum.
Dostaliśmy kolejną dawkę informacji jak się ten rejon rozwijał od dziesiątek tysięcy lat. Od pierwszych osadników, aż po technologie w produkcji szampanów. Nawet można było sobie własną butelkę szampana złożyć….
Wystarczy tego zwiedzania i informacji. Trzeba coś w końcu przegryźć. Nie było to łatwe zadanie, bo dużo knajp miało przerwy popołudniowe. Tak, niektóre części Europy dalej się w to bawią.
Znaleźliśmy coś czynnego w centrum miasteczka. Lokalna knajpa z OK jedzeniem. Nic specjalnego ale dało się zjeść, zaspokoić głód i pragnienie.
Wróciliśmy na dworzec i wzięliśmy pociąg powrotny do Reims.
Na dzisiejszą kolację chyba mieliśmy zaplanowaną najlepszą restaurację na tym wyjeździe. Poszliśmy do Lexperience.
Restauracja słynie z francuskiej kuchni. Mają bogate menu, ślimaczki, żabie udka i inne lokalne przysmaki. Część załogi poszła w te wynalazki, a ja oczywiście wybrałem steaki.
Kelner zaprowadził do lodówki i poprosił o wybranie kawałka mięsa, które tu już leżało tygodniami. Polał wino i kazał czekać.
Po około 15-20 minutach mięsko wylądowało na naszym stole. Myślę, że ta krówka z Irlandii była porównywalna w jakości i w smaku do dobrych Steków ze Stanów.
Siedzieliśmy prawie 3 godziny. Uczta była na całego. Kelner tylko co jakiś czas donosił nowy zestaw win….
Oczywiście nie wypuścili nas do domu tylko kazali spróbować „deserów” z Szampanii.
Przynieśli Ratafia i Brandy XO.
Były wyśmienite, lekko owocowe i słodsze. Taki pyszny deser bez tysiąca kalorii. Na pewno pomogły trawić tą dużą ilość kalorii jaką właśnie zjedliśmy.
Dobrze, że hotel mieliśmy za rogiem bo w innym wypadku pewnie by było ciężko dotrzeć do niego.
Jutro odwiedzamy kolejny dom Szampana, Ruinart. Trzeba się przygotować i wyspać.