Traveling - it leaves you speechless, then turns you into a storyteller.
Destynacje
- Anglia 7
- Argentyna 1
- Austria 4
- Belgia 4
- Bermuda 2
- Canada 19
- Chile 9
- Czechy 2
- Ekwador 12
- Francja 28
- Gibraltar 1
- Grecja 4
- Hiszpania 13
- Holandia 5
- Hong Kong 2
- Indonezja 4
- Islandia 14
- Korea Południowa 6
- Macau 2
- Malezja 9
- Maroko 7
- Niemcy 4
- Nowa Zelandia 26
- Polska 17
- Portugalia 9
- Qatar 1
- Singapur 7
- Szwajcaria 17
- Słowenia 6
- UAE 3
- USA - Alaska 19
- USA - Colorado 61
- USA - DC 2
- USA - Nowy Jork 38
- USA - Pennsylvania 2
- USA: New England 50
- USA: Northwest 24
- USA: Southeast 17
- USA: Southwest 66
- Włochy 7
- _NY - Adirondacks 46er 20
- _Parki Narodowe USA 38
2015.05.21 Granada, Hiszpania (dzień 6)
Wczoraj widzieliśmy zamek Alhambra z przeciwległego wzgórza przy zachodzie słońca a potem w nocy. Dzisiaj jest czas na zwiedzenie go w ciągu dnia i od środka.
Nie udało nam się kupić biletów wcześniej na internecie, bo już ich nie mieli, ale miejmy nadzieję, że mają jakąś liczbę biletów dla turystów którzy po prostu przyjdą pod zamek.
Korzystając z okazji, że dziś nie mieliśmy dużo do zwiedzania, troszkę dłużej pospaliśmy. Po śniadanku poszliśmy prosto na zamek Alhambra. Granada jest położona na wysokości powyżej 700 metrów n.p.m. więc poranki są nawet chłodne, było tylko 19C. Po 30 minutowym spacerku doszliśmy do pierwszej bramy zamku prowadzącej do ogrodów. Po kolejnych 10 minutach wspinania się do góry doszliśmy do jednej z głównych bram zamku (brama sprawiedliwości). Ładnie się zapowiadało, potężne, grube mury, ciekawa architektura, wiele ciekawych zabudowań, dużo wszystkiego do zwiedzania, całe miasto tam się znajdowało....
Niestety biletów już nie było. Wszystkie zostały wykupione na internecie o wiele wcześniej. Szkoda, bo naprawdę piękny zamek. Oczywiście bez biletów też można było część zamku zwiedzić, ale niestety ciekawsze miejsca były dla nas zamknięte. Pewnie muszą limitować ilość turystów, bo inaczej by się nie dało zwiedzać jak by morze ludzi tu przyszło. I tak ponoć jest limit 6,000 biletów dziennie.
Pochodziliśmy po części po której mogliśmy, coraz bardziej narzekając, że jednak nie udało nam się zdobyć biletów. Im więcej widzieliśmy tym bardziej chcieliśmy iść dalej, a tu niestety była bramka i pan który mówił: boletos por favor...!!! Oczywiście mamy zamiar tutaj wrócić i zwiedzić cały zamek.
Dodatkowo na terenie zamku znajdują się dwa hotele w których mamy zamiar spać. Troszkę zawiedzeni wróciliśmy na dół do miasta i postanowiliśmy to sobie jakoś wynagrodzić. A jak? Jak prawdziwi Hiszpanie, lodami....Hiszpanie uwielbiają jeść lody. Często można spotkać stoiska z dziesiątkami rodzajów. Opłacało się, były pyszne...!!!
Mieliśmy jeszcze trochę wolnego czasu, więc chcieliśmy to jakoś wykorzystać. Czemu więc nie popróbować lokalnej kuchni, a zwłaszcza ich szyneczki.
Często staramy się jeść lokalną szynkę iberyjską. Zwana lokalnie Jamon Iberico. Ponoć najlepsza szyneczka na świecie. Nawet pobija włoskie prosciutto de Parma.
Prosciutto jest bardziej okrawane z tłuszczu, więc nie mają takiego głębokiego, bogatego, złożonego smaku jak szyneczki iberyjskie.
Tak nam smakują, że musieliśmy się o niej coś więcej dowiedzieć.
Więc, produkowane są one w południowej Hiszpanii ze specjalnie hodowlanych czarnych świń.
Zaraz po okresie kiedy prosie przestaje być karmione przez matkę, jego dieta składa się z jęczmienia i kukurydzy. Trwa to przez wiele tygodni. Następnie świnka jest "zapraszana" na pastwiska gdzie je naturalnie rosnącą trawę, a także chodzi sobie po specjalnie sadzonych lasach dębowych na których się zajada żołędziami, korzeniami, ziołami....Tuż przed ubojem, dieta świnki się zmienia i może już "tylko" zjadać oliwki i żołędzie. Po uboju, tylne nogi są solone i wieszane na dwa tygodnie, żeby schły. Następnie są myte i znowu wieszane na kolejne 3-4 tygodni.
Potem następuje proces twardnienia, który trwa minimum rok, a może być nawet parę lat dla najlepszych szynek. Szynka twardnieje wisząc do góry nogami w różnego rodzaju pomieszczeniach w zależności od temperatury, wilgotności.... Czasami wisi sobie na zewnątrz, żeby zaczerpnęła świeżego powietrza, ale w większości przypadków wiszą pod sufitem.
Jest wiele rodzajów Jamon Iberico. Najlepsza nazywa się Jamon Iberico de Bellota. Cena dochodzi do €200 za kilogram i jest ciężko dostępna poza granicami Hiszpanii. Ponoć jakieś rodzaje już tych szynek można kupić w Stanach. Musimy poszukać....Z ciekawostek jeszcze mogę dodać, że najlepsze są świnie z papierami (rodowodem). Jak udowodnisz że ojciec i matka zabitej świnki pochodzą z najlepszej hodowli to możesz sobie do nazwy swojej szynki dodać słowo PURO (pure) co oczywiście podnosi cenę produktu. Ponoć produkcja tych szynek jest bardzo kontrolowana przez rząd hiszpański, coś jak z winami w Europie. Oczywiście najlepsza jest świeża, prosto krojona z całego kawałka. Im dłużej leży tym smak staje się płytszy, mniej intensywny. Taką też staramy się tutaj zamawiać. Większość supermarketów ma stanowisko z takimi szyneczkami.
Ogólnie Hiszpania zaskoczyła nas pozytywnie cenami. Poza paliwem do samochodu która kosztuje €1.25 za litr diesel (2 razy droższe niż w Stanach) to wszystko jest o wiele tańsze. Kolacja w restauracji na dwie osoby z butelką dobrego wina kosztuje €30-40. Gdzie EUR już jest prawie jak USD. Trzeba doliczyć jakieś 10% więcej. W Unii Europejskiej w przeciwieństwie do Stanów TAX jest już wliczony w cenę a napiwek jest rzadko spotykany, a jak jest to jakaś reszta drobnych.
Piwo w barach kosztuje €2-3 i często masz już wliczoną jakąś przekąskę (tapa). Dobre wino w sklepie kupisz za €7-12, a w restauracji €10-20 i to już mówimy o dobrych winkach. Hotele też są tanie. Płacimy średnio €60-70 za hotel za noc w trzy-gwiazdkowych w centrum. Jak nie jest w samym centrum, to na nogach można w ciągu 15 minut spokojnie dojść. Odwiedzając po drodze lokalne bary, oczywiście w celu próbowania ich tapas. Nie znam cen wszystkich krajów europejskich, porównuje do Włoch, Szwajcarii czy Irlandii gdzie jest znacznie drożej niż w Hiszpanii.
Jutro rano opuszczamy cywilizowaną część Hiszpanii i jedziemy w góry Sierra Nevada gdzie mamy w ciągu dwóch dni wyjść na jej najwyższy szczyt, Mulhacén 3482 metrów.
Pożegnalną kolację mieliśmy w fajnej, lokalnej restauracji: Taberna Granados. Na start dostaliśmy oczywiście tapas, a potem poleciał kurczak i królik. Smaczne było. Kanapeczki podane jako tapas były pyszne natomiast to coś małego z oczkami i wąsami dziwnie wyglądało. Ale widzieliśmy jak lokalny brał do ręki garść tego i połykał.....hmmm....my spróbowaliśmy ale żadna rewelacja.
Oczywiście nie obyło się bez dobrego hiszpańskiego winka z Rioja. Montelciego Reserva 2010 DOCa. Dobre, smak suszonych owoców, leżało sobie ponad dwa lata w beczkach, idealnie wybalansowane z wyraźnymi mineralnymi smakami. Idealne do naszych mięs.